Związek zawodowy pilotów Sepla ogłosił komunikat, w którym wyjaśnił, że wycofuje się z akcji strajkowej w związku z rządową decyzją ustanowienia obowiązkowego arbitrażu.
Wicepremier Soraya Saenz de Santamaria, która występuje w charakterze rzecznika konserwatywnego rządu, oświadczyła, że postawił on sobie za cel "położenie kresu konfliktowi, który kosztuje drogo wszystkich i wyrządza ogromną szkodę pasażerom". Wicepremier wyjaśniła, że "strony konfliktu powinny teraz wybrać wspólnie arbitra, a jeśli to się nie powiedzie, wyznaczy go minister transportu". Jego decyzja będzie obowiązująca dla obu stron.
Piloci zrzeszeni w większościowym związku zawodowym Sepla protestując przeciwko utworzeniu przez Iberię "konkurencyjnej firmy" w postaci tanich linii Iberia Express podjęli 9 kwietnia nową serię strajków. Przerywali pracę w każdy poniedziałek i piątek. Zapowiedzieli, że akcja potrwa do 20 lipca. W czasie rozpoczętej w grudniu pierwszej serii strajków w ciągu 12 dni odwoływano średnio jedną trzecią lotów. Kosztowało to Iberię, jak obliczyła dyrekcja, 36 milionów euro. Zanim zawieszono strajk, zostało anulowanych 125 lotów, to jest około jednej trzeciej.
Iberia Express rozpoczęła obsługę linii pasażerskich 25 marca, a dyrekcja Iberii doszła w tej sprawie do porozumienia z większością personelu, które jednak odrzucili piloci. 17 marca towarzystwo ogłosiło, że obniża o 20 proc. fundusz płac dla pilotów, co przyniesie roczne oszczędności rzędu 62 milionów euro. Według związku zawodowego Sepla utworzenie filii Iberii stwarza groźbę likwidacji 8 000 miejsc pracy. Związkowcy wyrażają obawę, że utworzenie Iberia Express jest wstępem do likwidacji Iberii i przekazania części jej tradycyjnego rynku przelotów pasażerskich liniom British Airways.
is, PAP