Dziś startuje szczyt UE. Sytuacja w strefie euro dojrzała do podjęcia decyzji rozstrzygających o przyszłości wspólnoty walutowej. Po Portugalii, Irlandii, Grecji i Hiszpanii w kolejce po unijny pakiet ratunkowy ustawił się Cypr. Jednak obserwatorzy odnoszą się sceptycznie do wyników spotkania. Nie ma zgody na wspólny plan działania. Pogłębia się rozbieżność stanowisk między Niemcami a resztą eurolandu.
Dzień przed szczytem wszyscy w Brukseli dyskutowali o dokumencie sporządzonym przez przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana van Rompuya przy współpracy z przewodniczącym Komisji Europejskiej José Barroso, szefem eurogrupy Jeanem-Claude’em Junckrem i szefem Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghim. Ma on być podstawą do dyskusji liderów UE na temat dróg wychodzenia strefy euro z kryzysu.
Zaproponowano unię bankową, czyli reformę europejskiego systemu bankowego otwartą dla 27 państw, wzmocnienie kontroli nad budżetami narodowymi państw euro, z czym wiązałoby się przekazanie narodowych kompetencji na poziom eurolandu, a nawet utworzenie europejskiego resortu finansów. W przyszłości unia fiskalna pozwoliłaby na uwspólnotowienie długów krajów euro.
– Propozycja nie jest wystarczająca i wiadomo, że będzie dalej dyskutowana co najmniej do grudnia. W tym czasie będzie trwać przeciąganie liny – powiedział dla Businesstoday.pl eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski.
Przeciąganie liny będzie się odbywało głównie między Berlinem a Paryżem. Angela Merkel już przed spotkaniem skrytykowała dokument, ponieważ przewiduje on możliwość emisji euroobligacji w przyszłości, a doraźnie inne formy „solidarności finansowej” w eurolandzie, której oczekuje Francja, a wraz z nią inne kraje pogrążone w kryzysie zadłużeniowym. Kanclerz Niemiec jest natomiast zapiekłą przeciwniczką uwspólnotowienia długów.
– Obawiam się, że na szczycie znów zbyt wiele będzie dyskusji o różnych formach wspólnego ręczenia za długi, a za mało o poprawie mechanizmów kontroli – powiedziała wczoraj kanclerz Niemiec. Według Merkel euroobligacje, euroweksle czy fundusze oddłużeniowe byłyby niezgodne z niemiecką konstytucją. –Uważam te rozwiązania również za ekonomicznie złe i kontrproduktywne – oświadczyła. Wcześniej na poufnym spotkaniu swojej partii obiecała, że nie dopuści do tego rozwiązania „póki żyje”, na co koledzy partyjni życzyli jej długiego życia.
Z kolei François Hollande nie chce słyszeć o unii budżetowej bez „solidarności finansowej”, jak nazywa uwspólnotowienie długów w eurolandzie. Jednak raport Rompuya nie poddaje nawet pod dyskusję zgłaszanych wcześniej przez Francję i Włochy pomysłów doraźnego rozwiązania problemu szybującego oprocentowania obligacji i uspokojenia rynków finansowych.
Wczoraj premier Hiszpanii Mariano Rajoy ogłosił, że kraj wypada z rynku obligacji, ponieważ oprocentowanie 10-letnich papierów skarbowych tego kraju sięgnęło 7 proc. Euroobligacje uratowałyby też włoski rząd Mario Montiego. Koszty obsługi zadłużenia tego kraju rosną w ślad za pogłębiającym się kryzysem w Hiszpanii. Kilka dni temu najstarszy włoski bank Monte dei Paschi ze Sieny, założony w 1472 r., znalazł się w tarapatach. Trzeci co do wielkości bank Włoch musi pilnie znaleźć 1 mld euro nowego kapitału, w przeciwnym razie zostanie przejęty przez państwo. Ten casus może znów odbić się niekorzystnie na włoskim długu, ponieważ rynki finansowe skojarzą to z katastrofalną sytuacją banków hiszpańskich.
Po Portugalii, Irlandii, Grecji i Hiszpanii w kolejce po unijny pakiet ratunkowy ustawił się Cypr. Oficjalnie mówi się o pieniądzach na dokapitalizowanie upadających banków, jednak w drugiej kolejności wspomina się też o łataniu dziury budżetowej z tej pożyczki. Cypr jest skazany na pomoc z zewnątrz. Wszystkie trzy najważniejsze agencje ratingowe (Fitch, Moody’s i S&P) zakwalifikowały cypryjskie obligacje do kategorii spekulacyjnych. Na rynku wtórnym ich rentowność przekracza 10 proc.
Oficjalnym tematem szczytu jest też wieloletni budżet UE na lata 2014–2020. W zgodnej opinii komentatorów sprawa ta zejdzie jednak na dalszy plan w kontekście pogłębiającego się kryzysu w strefie euro.
Hanna Rybarska, Karol Manys z Brukseli specjalnie dla Businesstoday.pl. Więcej artykułów i komentarzy znajdziecie na stronie businesstoday.pl oraz w codziennym newsletterze BusinessToday.
Zaproponowano unię bankową, czyli reformę europejskiego systemu bankowego otwartą dla 27 państw, wzmocnienie kontroli nad budżetami narodowymi państw euro, z czym wiązałoby się przekazanie narodowych kompetencji na poziom eurolandu, a nawet utworzenie europejskiego resortu finansów. W przyszłości unia fiskalna pozwoliłaby na uwspólnotowienie długów krajów euro.
– Propozycja nie jest wystarczająca i wiadomo, że będzie dalej dyskutowana co najmniej do grudnia. W tym czasie będzie trwać przeciąganie liny – powiedział dla Businesstoday.pl eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski.
Przeciąganie liny będzie się odbywało głównie między Berlinem a Paryżem. Angela Merkel już przed spotkaniem skrytykowała dokument, ponieważ przewiduje on możliwość emisji euroobligacji w przyszłości, a doraźnie inne formy „solidarności finansowej” w eurolandzie, której oczekuje Francja, a wraz z nią inne kraje pogrążone w kryzysie zadłużeniowym. Kanclerz Niemiec jest natomiast zapiekłą przeciwniczką uwspólnotowienia długów.
– Obawiam się, że na szczycie znów zbyt wiele będzie dyskusji o różnych formach wspólnego ręczenia za długi, a za mało o poprawie mechanizmów kontroli – powiedziała wczoraj kanclerz Niemiec. Według Merkel euroobligacje, euroweksle czy fundusze oddłużeniowe byłyby niezgodne z niemiecką konstytucją. –Uważam te rozwiązania również za ekonomicznie złe i kontrproduktywne – oświadczyła. Wcześniej na poufnym spotkaniu swojej partii obiecała, że nie dopuści do tego rozwiązania „póki żyje”, na co koledzy partyjni życzyli jej długiego życia.
Z kolei François Hollande nie chce słyszeć o unii budżetowej bez „solidarności finansowej”, jak nazywa uwspólnotowienie długów w eurolandzie. Jednak raport Rompuya nie poddaje nawet pod dyskusję zgłaszanych wcześniej przez Francję i Włochy pomysłów doraźnego rozwiązania problemu szybującego oprocentowania obligacji i uspokojenia rynków finansowych.
Wczoraj premier Hiszpanii Mariano Rajoy ogłosił, że kraj wypada z rynku obligacji, ponieważ oprocentowanie 10-letnich papierów skarbowych tego kraju sięgnęło 7 proc. Euroobligacje uratowałyby też włoski rząd Mario Montiego. Koszty obsługi zadłużenia tego kraju rosną w ślad za pogłębiającym się kryzysem w Hiszpanii. Kilka dni temu najstarszy włoski bank Monte dei Paschi ze Sieny, założony w 1472 r., znalazł się w tarapatach. Trzeci co do wielkości bank Włoch musi pilnie znaleźć 1 mld euro nowego kapitału, w przeciwnym razie zostanie przejęty przez państwo. Ten casus może znów odbić się niekorzystnie na włoskim długu, ponieważ rynki finansowe skojarzą to z katastrofalną sytuacją banków hiszpańskich.
Po Portugalii, Irlandii, Grecji i Hiszpanii w kolejce po unijny pakiet ratunkowy ustawił się Cypr. Oficjalnie mówi się o pieniądzach na dokapitalizowanie upadających banków, jednak w drugiej kolejności wspomina się też o łataniu dziury budżetowej z tej pożyczki. Cypr jest skazany na pomoc z zewnątrz. Wszystkie trzy najważniejsze agencje ratingowe (Fitch, Moody’s i S&P) zakwalifikowały cypryjskie obligacje do kategorii spekulacyjnych. Na rynku wtórnym ich rentowność przekracza 10 proc.
Oficjalnym tematem szczytu jest też wieloletni budżet UE na lata 2014–2020. W zgodnej opinii komentatorów sprawa ta zejdzie jednak na dalszy plan w kontekście pogłębiającego się kryzysu w strefie euro.
Hanna Rybarska, Karol Manys z Brukseli specjalnie dla Businesstoday.pl. Więcej artykułów i komentarzy znajdziecie na stronie businesstoday.pl oraz w codziennym newsletterze BusinessToday.