Kolejne biuro podróży upada - Polacy utknęli w Egipcie

Kolejne biuro podróży upada - Polacy utknęli w Egipcie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mati World Holidays (fot. PAP/Andrzej Grygiel)
Biuro podróży Mati World Holidays, którego klienci mają problemy z powrotem z Egiptu, zapowiedziało złożenie wniosku o upadłość. Poprosiło też samorząd woj. śląskiego o pomoc w ściągnięciu do Polski turystów.
Jak poinformowały służby prasowe urzędu marszałkowskiego woj. śląskiego, klienci biura przebywają w Egipcie i Tunezji. Trwa zbieranie informacji nt. ich liczby. W poniedziałek sami turyści informowali media o ponad stuosobowej grupie, która od kilku dni w egipskiej Hurghadzie czeka na możliwość powrotu do Polski.

Rzecznik MSZ Marcin Bosacki poinformował, że polski konsul jest już na miejscu w Hurghadzie, gdzie przebywa najliczniejsza, bo ponad 170-osobowa grupa poszkodowanych turystów. Poinformował, że po negocjacjach udało się ustalić z hotelem akceptowalną przez urząd marszałkowski cenę noclegu, dzięki czemu grupa 120 osób, które miały być wykwaterowane, pozostanie w swoich pokojach.

- Największej grupie Polaków wysłanych za granicę przez Mati World nie grozi wykwaterowanie - podkreślił Bosacki. Według informacji MSZ kolejnych 27 osób, klientów Mati World Holidays, znajduje się w Sharm el-Sheikh i prawdopodobnie kilkanaście w Tunezji. - W sprawie ich powrotu do kraju w tej chwili działa MSZ, urząd marszałkowski i konsulowie z Egiptu - oświadczył rzecznik MSZ.

Wcześniej jeden z turystów z grupy przebywającej w Hurghadzie, Andrzej Sławiński mówił PAP, że do wtorku rezydentka egipskiego partnera Mati World Holidays zapewniała klientom biura nocleg w hotelu. We wtorek – wobec sytuacji Mati World Holidays – możliwość ta się wyczerpała. Grupa 121 osób miała opuścić hotel po obiedzie ok. godz. 15.

- Będziemy starali się nie dać wyrzucić z hotelu – zapowiadał Sławiński. Tłumaczył, że dużym problemem – wobec prawdopodobieństwa opuszczenia hotelu – była gorączka kilkorga dzieci. Z upływem czasu od zakończenia planowego pobytu narastają też problemy związane np. z przedłużaniem urlopów.

W 121-osobowej grupie w Hurghadzie są turyści z Kielc, Poznania, Warszawy, Wrocławia. Niektórzy – jak Sławiński – mieli wrócić w piątek, inni czekają na samolot do kraju tydzień. „Kilkakrotnie pojawiały się rozbieżne informacje. Ostatnio była mowa o 10 sierpnia, ale były już dwa terminy, które nie wyszły – wskazał turysta.

"Przerywamy procedurę powrotu"

Według Witolda Trólki z urzędu marszałkowskiego we wtorek urzędnicy marszałka dostali od prezesa spółki Mati World Holidays e-mail z prośbą o pomoc w ściągnięciu klientów biura do Polski. Samorząd zaczął już przygotowywać się do zorganizowania tej operacji.

- Po zapoznaniu się z bieżącą sytuacją dotyczącą powrotu klientów z Hurghady informujemy, że nie jesteśmy w stanie dalej kontynuować procedury powrotu. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, niestety dłużej nie możemy zwlekać narażając klientów na kolejne stresy związane z ich powrotem do kraju. Proszę o pomoc w sięgnięciu klientów do Polski – brzmi fragment e-maila.

Prezes Mati World Holidays wyjaśnił utracenie płynności finansowej m.in. bankructwem linii lotniczej, którą latali klienci biura, błędami u egipskiego operatora oraz znaczącymi brakami płatności ze strony agentów biura. Zapowiedział złożenie marszałkowi dokumentów dotyczących postawienia firmy w stan upadłości w ciągu dwóch tygodni.

Siedziba biura Mati World Holidays mieści się w Chorzowie, nadzór nad nim pełni urząd marszałkowski woj. śląskiego. Koszty wynikające z organizacji powrotu do kraju turystów będą pokrywane za pośrednictwem samorządu z tzw. kwoty gwarancyjnej. Biuro podróży, aby uzyskać wpis do rejestru Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystyki musi zabezpieczyć te kwoty. W przypadku Mati World Holidays to ok. 57 tys. euro.

Dziś bankrutują, wczoraj uspokajali

Prócz kłopotów ok. 120-osobowej grupy przebywającej w Hurghadzie, w poniedziałek biuro przekazało informacje o wtorkowych lotach powrotnych 12 swoich klientów, którzy mieli problemy z powrotem z Sharm el-Sheikh.

W ostatnim czasie spółka Mati World Holidays miała już problemy z zapewnieniem powrotów swoich klientów z wakacji. Pod koniec lipca taka sytuacja spotkała ok. 50-osobową grupę przebywającą również w Hurghadzie. W tym przypadku zawinić miał miejscowy partner, który miał za późno przywieźć turystów na samolot. Ostatecznie większość z tych osób wróciła do Polski dwa dni po czasie, a pozostali - pięć dni.

Również w połowie lipca media informowały, że klienci chorzowskiego biura z dobowym opóźnieniem wrócili z Hurghady do Polski. Przedstawiciele firmy wyjaśniali wtedy, że powodem kłopotów były przedwczesne powroty do Polski klientów innych upadających organizatorów wypoczynku i związany z tym brak miejsc w samolotach.

Za każdym razem biuro zapewniało, że nie ma problemów z płatnościami na rzecz linii lotniczych czy hoteli. Podkreślało też, że wszyscy jego klienci, którzy są w Egipcie, mają zapewniony hotel z wyżywieniem, przedłużony okres ubezpieczenia oraz opiekę rezydenta.

W ostatnich dniach urząd marszałkowski woj. śląskiego zajmował się już organizacją powrotów ponad 600 klientów niewypłacalnego bielskiego biura podróży Aquamaris. Ostatni wysłani przez tę firmę turyści mają wrócić 11 sierpnia (116 osób z Krety) oraz 13 sierpnia (23 osoby z Salonik).

mp, pap