TVP nie chce pokazywać w głównych stacjach spotów partii politycznych w czasie kampanii wyborczej – donosi "Gazeta Wyborcza”.
Telewizja Polska chce, aby spoty przedwyborcze pokazywane były w TVP Info. W związku z tym skierowała pismo do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. KRRiT ogłosiła konsultacje społeczne w tej sprawie,.
Promocyjne spoty partyjne TVP musi nadawać bezpłatnie przed każdymi wyborami jako część swojej misji. W tym roku dwukrotnie - przed wyborami do europarlamentu i samorządowymi. Łącznie w Jedynce i Dwójce przed majowymi eurowyborami TVP ma pokazać w głównych stacjach 12 godzin spotów wyborczych. W najlepszym czasie antenowym, czyli w godzinach wieczornych, między 17 a 23. Można wtedy najdrożej sprzedawać reklamy.
Powodem dla którego TVP nie chce w głównych kanałach reklam partyjnych są malejące wpływy z abonamentu, które kompensowane są sprzedaże reklam komercyjnych, a te partyjne zablokowałyby możliwość emisji części z nich.
Pomysł zamiany kanału oprotestowuje już część polityków. Gdy pojawił się na obradach rady programowej TVP (na 15 jej członków dziesięciu jest tam delegowanych przez partie), padły mocne słowa. - Jedna z osób, której nazwiska nie chcę zdradzić, powiedziała, że to "zamach na demokrację" - powiedziała Iwona Śledzińska-Katarasińska, szefowa tej rady i posłanka PO. Jej zdaniem można by taką zmianę uwzględnić, jeśli TVP zdecydowałaby się w zamian uruchomić na dużej antenie program publicystyczny, w którym prezentowaliby się przedstawiciele wszystkich ugrupowań. Byłoby to dużo bardziej atrakcyjne niż spoty z partyjną propagandą - przekonywała Śledzińska-Katarasińska.
- Rozumiem logikę TVP, sam swego czasu mówiłem: "tyle misji, ile abonamentu". Ale ten pomysł oceniam negatywnie - ocenił Robert Kwiatkowski, były prezes TVP, teraz związany z koalicją Europa Plus - Twój Ruch. Jego zdaniem przeniesienie audycji do mniejszego programu mogłoby ograniczyć dostęp do informacji opinii publicznej. Kwiatkowski proponuje więc, żeby TVP wymogła na KRRiT uruchomienie rezerwy finansowej, która zrekompensuje straty spowodowane brakiem reklam.
Gazeta wyborcza, ml
Promocyjne spoty partyjne TVP musi nadawać bezpłatnie przed każdymi wyborami jako część swojej misji. W tym roku dwukrotnie - przed wyborami do europarlamentu i samorządowymi. Łącznie w Jedynce i Dwójce przed majowymi eurowyborami TVP ma pokazać w głównych stacjach 12 godzin spotów wyborczych. W najlepszym czasie antenowym, czyli w godzinach wieczornych, między 17 a 23. Można wtedy najdrożej sprzedawać reklamy.
Powodem dla którego TVP nie chce w głównych kanałach reklam partyjnych są malejące wpływy z abonamentu, które kompensowane są sprzedaże reklam komercyjnych, a te partyjne zablokowałyby możliwość emisji części z nich.
Pomysł zamiany kanału oprotestowuje już część polityków. Gdy pojawił się na obradach rady programowej TVP (na 15 jej członków dziesięciu jest tam delegowanych przez partie), padły mocne słowa. - Jedna z osób, której nazwiska nie chcę zdradzić, powiedziała, że to "zamach na demokrację" - powiedziała Iwona Śledzińska-Katarasińska, szefowa tej rady i posłanka PO. Jej zdaniem można by taką zmianę uwzględnić, jeśli TVP zdecydowałaby się w zamian uruchomić na dużej antenie program publicystyczny, w którym prezentowaliby się przedstawiciele wszystkich ugrupowań. Byłoby to dużo bardziej atrakcyjne niż spoty z partyjną propagandą - przekonywała Śledzińska-Katarasińska.
- Rozumiem logikę TVP, sam swego czasu mówiłem: "tyle misji, ile abonamentu". Ale ten pomysł oceniam negatywnie - ocenił Robert Kwiatkowski, były prezes TVP, teraz związany z koalicją Europa Plus - Twój Ruch. Jego zdaniem przeniesienie audycji do mniejszego programu mogłoby ograniczyć dostęp do informacji opinii publicznej. Kwiatkowski proponuje więc, żeby TVP wymogła na KRRiT uruchomienie rezerwy finansowej, która zrekompensuje straty spowodowane brakiem reklam.
Gazeta wyborcza, ml