Wzrost cen żywności od kilku lat utrzymuje się na stabilnym, dość niskim poziomie, który nie przekracza 2 proc. rocznie. Ceny niektórych produktów spadają, co cieszy konsumentów, ale negatywnie wpływa na kondycję producentów. Pozycję wytwórców osłabić może także embargo na polską wieprzowinę i małe ilości opadów w lutym i w marcu.
– Opierając się na danych różnych ośrodków, możemy stwierdzić, że w ostatnich latach wzrost cen żywności ustabilizował się na stosunkowo niskim poziomie – zauważa prof. Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. – Ceny żywności rok do roku rosną obecnie o ok. 1,5– 2 proc., a w niektórych okresach spadają.
Jak podkreśla, dla najbiedniejszych nawet tak niewielka podwyżka cen jest odczuwalna. Jednak dla rynku jest ona niezbędna. Dzięki temu producenci mają środki na inwestycje, odtworzenie upraw i środki do ochrony roślin, co pozwala im z optymizmem patrzeć na następny sezon. Wyjaśnia, że podwyżki nie zawsze zależą od producentów.
– Surowce rolnicze w złotówce konsumenta jest to w granicach co najwyżej 20–30 proc., a pozostałe są to koszty energii, transportu, przechowania czy przetwórstwa – zauważa dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. – Na ceny wpływają też czynniki zewnętrzne, takie jak embargo na polską wieprzowinę wprowadzone przez Rosję i inne kraje w obawie przed przenoszeniem wirusa afrykańskiego pomoru świń – dodaje.
Tego typu utrudnienia eksportowe zwiększają podaż na rynku krajowym, co obniża cenę w krótszej perspektywie. Jednak jest to niekorzystne dla producentów, których część wypada z rynku, ponieważ trudno im tak szybko obniżyć koszty produkcji.
– W efekcie produkuje się mniej mięsa, mniej trafia na rynek, ceny rosną, a w dodatku uzależniamy się od importu. A wtedy to importujący dyktuje warunki, a my musimy płacić więcej – wyjaśnia prof. Kowalski.
Wpływ na ceny produktów żywnościowych ma także pogoda. Choć, według eksperta, nie mamy powodów do narzekań. Najważniejsze jest to, że nie występują duże wahania temperatury między dniem a nocą.
– Pojawiają się sygnały, że jest susza, że może być nieurodzaj – mówi Kowalski. – Uważam, że jest to wyolbrzymione. W zeszłym roku, kiedy w kwietniu leżał śnieg, też głoszono klęskę. Tymczasem ceny żywności rok do roku wzrosły o 1,5 proc., co jest niezłym wynikiem – dodaje.
W ostatniej dekadzie, według danych GUS-u, ceny żywności były zazwyczaj wyższe niż ogólny wskaźnik CPI. Choć w ostatnich latach różnice się zmniejszyły, to wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych nadal jest nieco wyższy od wzrostu ogólnego Consumer Price Index. Polacy przeznaczają na żywność około jednej czwartej swoich budżetów domowych, podczas gdy Czesi – 17 proc. a Brytyjczycy – 11 proc.
Newseria.pl