Gospodarka rynkowa jest optymalnym ustrojem ekonomicznym, ale wolny rynek prowadzi do niebezpiecznych nierówności w posiadaniu majątku – pisze Thomas Piketty w swojej książce „Kapitał w XXI wieku” (Capital in the Twenty-First Century). Publikacja, nad którą przez 15 lat pracował francuski ekonomista, już zyskała miano międzynarodowego bestsellera, trafiając na listę „New York Timesa” i na pierwsze miejsce listy najlepiej sprzedających się książek Amazona. Swoją popularność zdobyła, jeszcze zanim w marcu została przetłumaczona na język angielski. Ma to kluczowe znaczenie, jeśli weźmiemy pod uwagę tezy stawiane przez autora. Zestawiając obszerne wyliczenia i dane historyczne, Piketty dowodzi, że wolny rynek nie likwiduje nierówności, ale wręcz systematycznie je zwiększa. W swoim opracowaniu sięga tak daleko jak rewolucja przemysłowa. W 1810 r. dziesięć procent najbogatszych obywateli dysponowało ponad 80 proc. majątku w Europie i prawie 60 proc. w USA. Sto lat później ten odsetek wzrósł odpowiednio do 90 proc. w Europie i ponad 80 proc. w USA. Według ekonomisty stało się tak głównie z powodu dysproporcji między wzrostem gospodarczym a zyskami z kapitału. W XVIII i XIX w. wzrost gospodarczy wynosił 0,1-0,2 proc. rocznie. W tym samym czasie stopa zwrotu z zainwestowanego kapitału wynosiła 4-5 proc. rocznie. I właśnie tutaj Piketty stawia jedną z ważnych i kontrowersyjnych tez. Nierówności rosną wtedy, gdy dochody z kapitału przekraczają tempo wzrostu gospodarczego.
Pęd ku rewolucji
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.