Różnica w wydajności jednego zatrudnionego w USA i w Europie bierze się częściowo stąd, że Amerykanie pracują więcej godzin, niż ich koledzy europejscy. W 2002 roku robotnik amerykański przepracował średnio 1 825 godzin, natomiast średnia w Europie wynosiła w tym samym roku od 1 300 do 1800 godzin.
Jeśli uwzględni się różnicę czasu przepracowanego, większą wydajność godzinową mają robotnicy w Belgii, Norwegii i Francji. Sytuacja utrzymuje się od połowy lat osiemdziesiątych, a jej przyczyny nie są znane.
Średnia wartość produkcji wytworzonej w ciągu godziny pracy przez robotnika w Norwegii wynosi 38 dolarów, we Francji - 35 dolarów, w Belgii - 34 dolary, a w Stanach Zjednoczonych 32 dolary.
Wydawnictwo podkreśla, że w większości krajów liczba godzin pracy malała w ciągu ostatnich trzech lat, co zbiegło się ze spadkiem koniunktury w gospodarce światowej. W USA liczba godzin pracy w 2002 roku wynosiła 1 825, a w 2000 roku - 1 834. W tym samym okresie w Norwegii zwiększyła się z 1 342 do 1 380.
W Szwecji roczna liczba godzin pracy spadła z 1 625 do 1 581, we Francji z 1 587 do 1 545, w Australii z 1 855 do 1 824, w Kanadzie z 1807 do 1 778, w Irlandii z 1 690 do 1 668 i w Niemczech z 1 463 do 1 444.
W ciągu ostatnich siedmiu lat wydajność pracy w USA rosła dwukrotnie szybciej, niż w Japonii i w Europie.
Wydawnictwo podaje również wydajność pracy w rolnictwie, gdzie jest ona przede wszystkim zależna od zaplecza technicznego. Robotnik rolny w Stanach Zjednoczonych produkuje w ciągu roku ponad 650 razy więcej, niż farmer w Wietnamie.
rp, pap