Budżet skłócony z rozwojem

Budżet skłócony z rozwojem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdaniem prezesa NBP Leszka Balcerowicza, przyrost długu publicznego w 2004 r. nie da się pogodzić z rozwojem gospodarki. Jeszcze surowszą ocenę wystawia budżetowi analityk CASE.
"Można powiedzieć, że główne parametry (budżetu) są zgodne z  wcześniejszymi zapowiedziami. Wiemy, że m.in. deficyt będzie większy. Jeszcze większy będzie bardzo szybki przyrost długu publicznego. Dalsze utrzymywanie takiej sytuacji nie da się pogodzić z rozwojem gospodarczym" - uważa prezes NBP.

Jego zdaniem, ożywienie gospodarcze będzie zależało od pakietu reform fiskalnych, który rząd ma przedstawić w najbliższym czasie.

W środę rząd przyjął we wtorek projekt budżetu na  2004 r. Potwierdził w nim, że deficyt budżetu wzrośnie w 2004 roku do 45,5 mld zł z 38,7 mld zł w tym roku. Według analityków i  wyliczeń NBP faktyczny poziom deficytu w 2004 roku, gdyby przyjąć metodologię zastosowaną w budżecie tegorocznym, wyniósłby ok. 60 mld zł.

"Byłoby słuszne, gdybyśmy mogli zmniejszyć deficyt budżetowy i  takie prace były podejmowane, ale ich wynik jest ograniczony. W  moim przekonaniu poziom deficytu jest bardzo wysoki, ale nie niemożliwy do zrealizowania" - powiedział wicepremier i minister gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzy Hausner po posiedzeniu rządu.

Do końca miesiąca rząd ma przedstawić długookresowy program cięcia wydatków finansów publicznych.

Rząd zdecydował, że w 2004 r. zostanie ujednolicona stawka podatku PIT dla  przedsiębiorców w wysokości 19 proc. dla przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą; wycofał się też z podniesienia kwoty wolnej od podatku. Ministerstwo Finansów ma przygotować w tej sprawie autopoprawkę. "Podatnik rozliczający się PIT-em będzie miał opcję podatkową. Będzie mógł rozliczać się według zasad obowiązujących obecnie, albo będzie mógł zadeklarować 19 proc. podatku. Ale wtedy nie będzie kwoty wolnej od podatku" - wyjaśnił minister finansów Andrzej Raczko na konferencji po posiedzeniu rządu.

W założeniach do budżetu rząd przyjął, że produkt krajowy brutto wzrośnie realnie o 5 proc. i nastąpi przyspieszenie tempa wzrostu spożycia ogółem do 3,3 proc. Według ministra Raczko w tym roku gospodarka przyspieszy do 3,2 proc. PKB, a może nawet do 3,5 proc., "co oznacza, iż ożywienie jest już pewne". Inflacja zaś ma wynieść 2 proc.

Stopa bezrobocia - zdaniem rządu - w przyszłym roku ukształtuje się na  poziomie nie wyższym niż 17,8 proc. Przeciętne zatrudnienie w  gospodarce narodowej w 2004 roku będzie o 1 proc. wyższe niż w tym roku.

Z założeniami do budżetu nie zgadza się analityk Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych, Rafał Antczak. Prognozujemy, że wzrost gospodarczy wyniesie 2,9 proc. w tym roku, a w przyszłym 3,5 proc. - powiedział.

"W naszych prognozach polskiej gospodarki mamy bardziej pesymistyczne założenia niż rząd, bo różnimy się z rządem w ocenie dynamiki inwestycji. My uważamy, że w przyszłym roku wzrost inwestycji wyniesie nieco ponad 7 proc., rząd zaś przy takich założeniach musi prawdopodobnie oczekiwać dwucyfrowego wzrostu inwestycji w przyszłym roku" - ocenia Antczak.

"W latach poprzednich obniżki CIT nie wiązały się ze wzrostem nakładów inwestycyjnych, ale wręcz z ich spadkiem. Kontynuowanie polityki obniżki tylko CIT i wiązanie z tym nadziei na odbudowę inwestycji nie znajduje potwierdzenia w historii makroekonomicznej Polski ostatnich lat" - uważa Antczak.

"Przy takich potrzebach pożyczkowych rządu, realizowanych głównie na rynku krajowym, możemy mieć do czynienia z efektem już nie  "wypychania", ale "wyrzynania" przedsiębiorstw z sektora bankowego" - ostrzega analityk CASE.

Zgodnie z harmonogramem, po konsultacjach z partnerami społecznymi rząd powinien ostatecznie przyjąć projekt budżetu 26 lub 27 września tego roku. Do 30 września ma czas na skierowanie projektu do Sejmu.

em, pap