Według premiera, nie ma szans na podważenie ważności umów prywatyzacyjnych, a ruchy takie mają - jego zdaniem - charakter czysto politycznej propagandy i są szkodliwe dla Polski. Jak twierdzi, mogą one (te żądania) przełożyć się później na niebezpieczeństwo wyższego odszkodowania. "Za wygibasy polityczne komisji śledczej zapłacimy wszyscy wyższymi podatkami" - dodał.
W ub. tygodniu sejmowa komisja śledcza ds. PZU uznała w swoim raporcie, że umowa prywatyzacyjna PZU z 1999 roku jest nieważna. Wnioskuje też do ministra skarbu, aby podjął działania zmierzające do unieważnienia tej umowy.
W raporcie postawiono zarzuty wielu wysokiej rangi urzędnikom państwowym. M.in. premierowi Markowi Belce zarzucono składanie fałszywych zeznań. Według komisji, b. minister skarbu Aldona Kamela-Sowińska powinna stanąć przed Trybunałem Stanu. Komisja poparła też decyzję Sejmu o postawieniu przed Trybunałem Stanu b. ministra skarbu Emila Wąsacza. B. prezesowi PZU Władysławowi Jamrożemu oraz PZU Życie - Grzegorzowi Wieczerzakowi - komisja postawiła zarzuty czynnego łapownictwa.
Była minister skarbu Aldona Kamela-Sowińska zapowiedziała już , że wytoczy wszystkim członkom komisji śledczej procesy cywilne o naruszenie dóbr osobistych.
Tymczasem z materiałów przekazanych przez biuro prasowe PZU wynika, że w przypadku unieważnienia umowy prywatyzacyjnej spółki Skarb Państwa musiałby zwrócić PZU prawie 716 mln zł otrzymanych z tej spółki dywidend.
ss, pap