Persson zapowiedział 17 sierpnia w Visby na Gotlandii (Szwecja), że zaproponuje Rosji i Niemcom przeniesienie trasy gazociągu na ląd, gdyż budowa tej magistrali na dnie Morza Bałtyckiego - jego zdaniem - stanowi potencjalne zagrożenie dla środowiska naturalnego w regionie. Szef rządu szwedzkiego dodał wówczas, że Sztokholm poruszy ten temat na spotkaniu w Petersburgu z przedstawicielami rosyjsko- niemieckiego konsorcjum, budującego bałtycką rurę.
Według "Wriemia Nowostiej", w Petersburgu nie padła jednak taka propozycja, a uczestnicy rozmów przedstawili North European Gas Pipeline Company (NEGPC), rosyjsko-niemieckiej spółce, która projektuje oraz będzie układać i eksploatować bałtycki rurociąg, wykaz dokumentów, niezbędnych do rozpatrzenia wniosku o budowę magistrali. Dokumenty te - jak przekazuje dziennik - mają być przygotowane na następne posiedzenie "grupy pięciu", które odbędzie się 7 listopada w Kopenhadze.
"Wriemia Nowostiej" odnotowuje również, że we wtorek w Moskwie akcjonariusze NEGPC - rosyjski Gazprom (51 proc.) oraz niemieckie E.ON i BASF (po 24,5 proc.) - podpisały porozumienie końcowe w sprawie budowy Gazociągu Północnego. "Wydarzenia tego szeroko nie afiszowano, mimo że dopiero teraz można z przekonaniem powiedzieć, że wszystkie rozbieżności między partnerami zostały usunięte" - zauważa gazeta. "Wriemia Nowostiej" zaznacza, że razem z porozumieniem strony zatwierdziły założenia biznesplanu tego przedsięwzięcia.
Wśród najważniejszych zadań, stojących teraz przed NEGPC, dziennik wymienia sfinalizowanie prac nad techniczną koncepcją projektu, w tym dokończenie badania dna morskiego na trasie magistrali, opracowanie szczegółowego biznesplanu, zakup materiałów, rozdzielenie zleceń na prace budowlane oraz przeprowadzenie rozmów z potencjalnymi kredytodawcami.
Tymczasem środowy "Kommiersant" utrzymuje, że porozumienie, podpisane we wtorek przez Gazprom, E.ON i BASF, nie zawiera konkretnych zobowiązań finansowych stron. Nie zawiera też schematu finansowania inwestycji.
Rzecznik prezesa Gazpromu Siergiej Kuprijanow wyjaśnił gazecie, że wtorkowa umowa jest "technicznym dokumentem", w którym "nie ma nowych liczb". Natomiast zapisano tam - jak to ujął - "zasadę równoprawności w kwestiach przyciągania środków finansowych, proporcjonalnie do udziałów stron w przedsięwzięciu". "Kommiersant" zwraca uwagę, że "po tym, jak Angela Merkel została kanclerzem Niemiec, a deputowani do Bundestagu storpedowali poprzedni schemat finansowania Gazociągu Północnego (kredyt pod niemieckie gwarancje rządowe), partnerzy nie mogą uzgodnić parametrów finansowych projektu".
"Fakt, że umowa końcowa w sprawie Gazociągu Północnego została podpisana bez jakichkolwiek parametrów finansowych i komentarzy do nich oznacza, że partnerzy są dalecy od porozumienia w tej sprawie" - ocenia dziennik. "Groźba, że projekt ten może nie dojść do skutku, skłania europejskie firmy energetyczne do przedłużania długoletnich kontraktów z Gazpromem" - dodaje "Kommiersant", odnotowując, że we wtorek na krok taki zdecydował się nawet jeden z partnerów rosyjskiego koncernu od bałtyckiej rury - E.ON-Ruhrgas.
pap, em