Przemysł energetyczny znajduje się obecnie w fazie dużych przemian. Większość z nich narzucona została na mocy porozumienia paryskiego, w ramach którego 195 krajów przyjęło pierwszy w historii tak ambitny plan na rzecz ochrony klimatu. Uzgodniono, że aby zahamować niekorzystne zmiany klimatyczne, należy zdecydowanie ograniczyć emisje gazów cieplarnianych. Celem porozumienia jest dążenie do ograniczenia wzrostu temperatur do 1,5 stopnia Celsjusza.
Sygnatariusze porozumienia zrozumieli jednak, że dla krajów rozwijających się, które swój wzrost w dużej mierze opierają o przemysł i energetykę opartą o mniej ekologiczne paliwa, transformacja będzie trudniejsza i potrwa dłużej.
Przemiany
W ciągu najbliższych pięciu lat w światowej energetyce przybędzie 1,2 tys. gigawatów energii ze źródeł odnawialnych. To tyle, ile obecnie wytwarza cały przemysł energetyczny w USA – informuje International Energy Agency. 60 proc. z opisywanego wzrostu stanowić będą panele fotowoltaiczne.
Polski rząd w Polityce Energetycznej Polski do 2040 roku, czyli dokumencie, który przedstawia wizję rozwoju energetycznego kraju, twierdzi, że w ciągu 20 lat inwestycje w tej gałęzi przemysłu sięgną 400 mld złotych. Jednym z głównych założeń jest zmiana miksu energetycznego na bardziej ekologiczny i spełniający normy i założenia międzynarodowe. Jednak jako główny cel, w dokumencie wpisano „zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego, konkurencyjności i efektywności gospodarki”. Dopiero później wspomina się o zmniejszeniu oddziaływania sektora na środowisko naturalne.
Węgiel podstawą miksu
Konkurencyjność i efektywność w najbliższych latach oparta ma być na węglu. Założono, że będzie on stanowił 60 proc. Miksu energetycznego do 2030 roku. Dopiero na 2033 rok planowane jest wdrożenie energetyki jądrowej. W najbliższych latach Polska skupiać się będzie więc głównie na poprawie efektywności kotłów węglowych.
Za podstawę bezpieczeństwa energetycznego uznano optymalne wykorzystanie własnych zasobów. Minister Energii wśród nich wskazał węgiel kamienny, ropę naftową, gaz ziemny, węgiel brunatny oraz energię ze źródeł odnawialnych.
Z tego, co powtarzają członkowie rządu, ale także organizacje, które mocno naciskają na ograniczenie użycia węgla, to głównie to paliwo, przez najbliższe lata będzie podstawą do przeprowadzenia zrównoważonej i odpowiedzialnej transformacji energetycznej w stronę źródeł niskoemisyjnych.
Węgiel z importu
Mimo że politycy jak mantrę powtarzają, że energetyka węglowa jest konieczna, aby utrzymać miejsca pracy dla górników, to prawda jest nieco inna. Nie jest bowiem tajemnicą, że polski przemysł wydobywczy nie jest w stanie zaspokoić zapotrzebowania energetyki na węgiel kamienny.
„Górnictwo w najbliższym czasie 20–30 lat powinno zapewnić dostawy głównie do energetyki zawodowej, szeroko rozumianego rynku, a także do odbiorców indywidualnych, wykorzystujących paliwa w tzw. kotłach piątej klasy, czyli czystych kotłach” – mówił we wrześniu wiceminister energii Adam Gawęda, cytowany przez portal Biznesalert.pl.
Złoża węgla kamiennego często znajdują się bardzo głęboko lub w miejscach niebezpiecznych, przez co są bardzo trudno dostępne. To z kolei przekłada się na cenę wydobycia. Polski węgiel coraz częściej przegrywa więc konkurencję z dużo tańszym surowcem z importu. Dużo mówi się o rosyjskim węglu, który jest sprowadzany do kraju. W ostatnich miesiącach głośno było także o akcji organizacji Greenpeace, która blokowała statek, który transportował do Polski węgiel z Mozambiku.
Zdaniem organizacji ekologicznej, w 2018 roku do Polski trafiło aż 20 milionów ton węgla kamiennego z importu. Oznacza to, że co czwarta tona, której użyto, pochodziła spoza granic naszego kraju. Importowany surowiec tylko w zeszłym roku kosztował budżet państwa 8 mld zł.
„Od 1991 roku z eksploatacji wyłączono 49 kopalń. Według stanu na koniec 2017 roku w Polsce działało zaledwie 21 kopalń. W tym samym okresie średnia dzienna liczba ścian czynnych spadła z 702 do 85, co znacząco wpłynęło na spadek wydobycia. Tym samym ważne jest, aby w planach sięgania do głębszych pokładów gruntownie przeanalizować charakterystyki złóż, również pod kątem eksploatacji tych ulokowanych głębiej. W głębszych pokładach występuje zwiększona zawartość metanu, który może i powinien być odzyskiwany. W gospodarce wykorzystywane winny być również inne kopaliny i odpady mineralne, towarzyszące eksploatacji węgla, z racji swoich walorów” – czytamy w raporcie „Czy węgiel ma przyszłość?” przygotowanym przez Insytut Jagielloński.
Innowacyjne metody wydobycia
Tymczasem, zamiast importować tani i wątpliwej jakości węgiel z Rosji czy Mozambiku, można postawić nowoczesne technologie. Jednym z punktów we wspominanej już Polityce Energetycznej Polski do 2040 roku, wspomina się o konieczności optymalizacji wydobycia i wykorzystaniu do tego celu innowacyjnych rozwiązań. Ich wykorzystanie może wpłynąć na efektywność wydobycia, zmniejszenie negatywnego wpływu na środowisko oraz zmniejszenie jego kosztu.
Obecnie wykorzystywać można już, chociażby technologię pozwalającą na modelowanie złóż w formacie 3D. Pozwala to na dokładne zbadanie ich struktury i efektywności wydobycia, zatrudnienia personelu czy wykorzystania maszyn.
Możliwe jest także wykorzystanie węgla, który uległ kontrolowanemu odgazowaniu. Dzięki temu podczas jego spalania zdecydowanie zredukowano emisję pyłów zawieszonych, a w tym PM 2,5 i PM 10, które stanowią zagrożenia dla zdrowia i życia. Niemal do zera zredukowano także emisję benzoapirenu.
„Rząd powinien ułatwić wdrażanie przodujących technologii w górnictwie poprzez dopuszczanie nowych, innowacyjnych podmiotów do tego sektora oraz stwarzanie zachęt dla ich bezpośredniego i pośredniego finansowania przez instytucje finansowe, oraz inne podmioty kontrolowane przez Skarb Państwa” – czytamy w raporcie Instytutu Jagiellońskiego.
Polska gospodarka potrzebuje czasu na zrównoważoną transformację, ale nie oznacza to, że mamy w tym czasie korzystać z taniego, ale bardzo nieekologicznego węgla z importu.
Czytaj też:
Elektrownia atomowa w Polsce? Minister środowiska mówi o perspektywie 10 lat