Berlin blokuje Nord Stream 2. Miedwiediew ruszył z szantażem, grozi podwyżkami cen gazu. „Witamy w nowym, wspaniałym świecie”

Berlin blokuje Nord Stream 2. Miedwiediew ruszył z szantażem, grozi podwyżkami cen gazu. „Witamy w nowym, wspaniałym świecie”

Dmitrij Miedwiediew
Dmitrij Miedwiediew Źródło:Newspix.pl / ABACA
Były prezydent i premier Rosji Dmitrij Miedwiediew zaczął straszyć Europę podwyżkami cen gazu. Zrobił to zaraz po tym, jak niemiecki kanclerz podjął decyzję, która blokuje finalizację Nord Stream 2.

Nie trzeba było długo czekać na reakację Federacji Rosyjskiej na działania Berlina. We wtorek 22 lutego, w odpowiedzi na wejście rosyjskich wojsk na terytoria zbuntowanych republik w Donbasie, kanclerz Niemiec Olaf Scholz zdecydował, że wstrzymana zostanie certyfikacja gazociągu Nord Stream 2.

– Brzmi to technicznie, ale jest to niezbędny krok administracyjny. Bez certyfikacji Nord Stream 2 nie może być uruchomiony – powiedział kanclerz, cytowany przez Deutsche Welle.

Miedwiediew o decyzji Berlina ws. Nord Stream 2: Witamy w nowym, wspaniałym świecie, 2000 euro za 1000 m3 gazu

Zareagował na to były prezydent i były premier Rosji, obecnie Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew, który od razu zaczął przestrzegać Europę przed skutkami tej decyzji. Posypały się groźby, że taki ruch wpłynie na ceny gazu na Starym Kontynencie, a według Miedwiediewa miałyby sięgnąć nawet dwóch tysięcy euro za 1000 metrów sześciennych.

„Niemiecki kanclerz Olaf Scholz wydał decyzję, by wstrzymać proces certyfikacji gazociągu Nord Stream 2. Dobrze. Witamy w nowym, wspaniałym świecie, w którym Europejczycy niedługo będą płacić 2000 euro za 1000 m3 gazu” – napisał na Twitterze Miedwiediew.

Spór o Nord Stream 2 

Ruch Niemiec – co wskazywał sam Scholz – może brzmieć technicznie, ale tak nie jest. Dotychczas Nord Stream 2, choć ukończony we wrześniu 2021 roku, i tak czekał na certyfikację, jednak opóźnienia związane z jej wydaniem dotyczyły wątpliwości Bundesnetzagentur, niemieckiej Federalnej Agencji Sieci (choć pojawiały się sugestie, że na tę decyzję miały wpływ naciski Ukrainy i innych państw, by Niemcy „przyblokowały” Rosjan).

Bundesnetzagentur w trakcie badania dokumentacji oceniła, że mogłaby certyfikować NS2, ale tylko wtedy, gdy operator gazociągu, spółka Nord Stream 2 AG, była zorganizowana „w formie prawnej na mocy prawa niemieckiego”. Ta spółka jest zlokalizowana w Zug w Szwajcarii i pojawił się pomysł, by NS2 AG wydzieliła spółkę-córkę, która zarządzałaby niemiecką odnogą gazociągu. Ten proces trwał i nie było przesłanek, że jeśli NS 2 AG podejmie takie kroki, to niemiecki regulator ponownie zgłosi zastrzeżenia. Zwłaszcza że taka spółka-córka powstała.

Tymczasem decyzja Scholza sprawia, że niezależnie od działań wokół Nord Stream 2 w tym zakresie, gazociąg nie uzyska certyfikacji. Kanclerz Niemiec nakazał, by Ministerstwo Gospodarki wycofało stworzony wcześniej raport analizy bezpieczeństwa dostaw w Federalnej Agencji ds. Sieci. Bez tego dokumentu, choćby zostały spełnione poprzednie wymogi zgłoszone przez Bundesnetzagentur, nie można uruchomić Nord Stream 2.

Czytaj też:
Kanclerz Niemiec zapowiedział wstrzymanie certyfikacji Nord Stream 2

Źródło: WPROST.pl