– Gdyby nie wprowadzone obostrzenia przewidujemy, że w tej chwili mielibyśmy około 25 tys. przypadków zachorowań. Teraz mamy pięć tysięcy, czyli pięciokrotnie mniej – powiedział minister zdrowia na antenie Polskiego Radia.
Minister Łukasz Szumowski skomentował także doniesienia o tym, że zaraz po świętach premier ma zamiar poluzować część restrykcji tak, aby firmy mogły zacząć częściowo wracać do funkcjonowania. – W tej kwestii trzeba pamiętać, że grożą nam dwie kwestie. Pierwsza to zagrożenie zachorowaniem na COVID-19, a druga to zapaść gospodarki, a co za tym idzie - mówiąc wprost - zgony spowodowane brakiem środków na przeżycie – ocenił minister.
– Jeśli gospodarka się załamie, będziemy mieli więcej zgonów spowodowanych nowotworami i chorobami sercowo-naczyniowymi. Będą to liczby większe, niż te związane z COVID-em. Jesteśmy więc w dramatycznej sytuacji o stosunkowo powolnym, maksymalnie bezpiecznym uwalnianiu gospodarki tak, aby ona funkcjonowała – dodał.
– Takie luzowanie na pewno nastąpi. Niestety ekonomia jest bardzo blisko związana z medycyną. Stąd między innymi przez całe lata słyszeliśmy postulaty zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia. Bez ekonomii medycyna nie funkcjonuje. To nie jest tak, że mamy możliwość leczenia ludzi bez środków z budżetu – przypomniał Szumowski.
Praca tak, ale w maseczkach
Minister odpowiedział także na pytanie o to, jak może wyglądać praca w fabrykach czy dużych przedsiębiorstwach. Szef resortu zdrowia podkreślił, że konieczne będzie zachowanie środków ostrożności.
– Pracujemy obecnie, aby takie poluzowanie przeprowadzić w sposób najbezpieczniejszy. Będą oczywiście konieczne pewne restrykcje i środki ochrony. Mowa np. o konieczności zasłaniania ust w miejscach pracy – dodał.
Czytaj też:
Szumowski: Gdyby nie obostrzenia, dziś mielibyśmy 25 tys. przypadków koronawirusa