To zderzenie dwóch przeciwstawnych interesów. Handlowcy obostrzenia uważają za najbardziej dotkliwe i mają na to dowody. Ledwo zipią, dlatego poluzowanie ograniczeń w handlu od najbliższej soboty uważają za wybawienie.
Rząd zdecydował się częściowo otworzyć galerie handlowe, pozostawiając jednocześnie zamkniętymi siłownie, teatry, kina, restauracje, puby i kluby. Handlowi było to bardzo potrzebne, nadchodzi najbardziej oczekiwany przezeń czas w roku: przedświąteczne zakupy.
Handel się cieszy, eksperci martwią
Tymczasem eksperci nie mają wątpliwości, że jest za wcześnie na odmrażanie handlu i gospodarki w ogóle. Kulminacja drugiej fali przypadnie na grudzień, a może nadejść także trzecia fala, spowodowana właśnie poluzowaniem obostrzeń.
Stosowne ostrzeżenia wystosowali eksperci z Instytutu Ewaluacji i Metryki Zdrowia Szkoły Medycznej z Waszyngtonu. Policzyli, że kulminacja drugiej fali czeka nas w grudniu. Żeby nie dopuścić do trzeciej fali w tym czasie powinniśmy na całym świecie powstrzymać się przed rozpoczęciem „normalnego” życia, do którego zaliczyć można wizyty w galeriach handlowych. „Jeśli to tylko możliwe, warto ograniczyć podróże, spotykanie się w dużych grupach i unikać miejsc publicznych” – piszą naukowcy.
Handel potrzebuje otwarcia, a Polacy dyscypliny
Business Insider Polska, który zajął się tematem, cytuje ekspertów związanych z handlem, którzy otwarcie, nawet ograniczone, uważają za pożądane. Ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej Piotr Soroczyński mówi: – Bardzo, ale to bardzo, potrzebujemy tego otwarcia. Jako konsumenci potrzebujemy móc zrobić te zakupy.
Z kolei Bohdan Wyżnikiewicz, prezes Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych narzeka, że nie jesteśmy zdyscyplinowani, lekceważymy obostrzenia, nie przestrzegamy obowiązku noszenia maseczek, w związku z czym „walka z pandemią przypomina walkę z wiatrakami”.
Czytaj też:
Godziny dla seniorów pozostaną na dłużej. Co z zakupami przedświątecznymi?