Wprost: Mam milion złotych i chcę wejść do branży gier wideo. Na co mi to wystarczy?
Tadeusz Zieliński: Na zatrudnienie pięciu osób na rok, nie licząc sprzętu, licencji i dodatkowych wydatków. O ile nie są wyjadaczami, a któreś z nich nie jest absolutnym talentem, to raczej nie spodziewaj się powalających efektów.
To znaczy, że nie da się robić gier małymi zespołami?
Oczywiście, że się da. Na przykład świetny „Carrion” był robiony przez trzy lata przez dwie, w porywach trzy osoby: programistę, game designera i dźwiękowca. Więc jeśli masz wybitnie zdolnych ludzi, to zrobisz grę za mniej, ale zakładamy, że nie masz takich ludzi, bo oni albo robią swoje gry, albo już dla kogoś pracują, a ty zaczynasz od zera.
Ok. To ile pieniędzy potrzebuję, żeby mieć pewność, że będę miał dobrą grę, na której zarobię.
Pewności nigdy nie będziesz miał, ale myślę, że tak 3-4 mln złotych powinny być na początek wystarczającym budżetem. Za to będziesz mógł zatrudnić core team, czyli podstawowy zespół. W jego skład wchodzi główny programista, dział artystyczny, który pochłonie 70 proc. budżetu, speca od udźwiękowienia i muzyki, bo to dwie różne osoby. No i fajnie by było, gdybyś miał vision holdera.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.