Pułapka tak kusząca, że aż chce się w nią wpaść
Artykuł sponsorowany

Pułapka tak kusząca, że aż chce się w nią wpaść

Cyberzagrożenia
Cyberzagrożenia Źródło:Shutterstock
Któż z nas nie potrzebuje pieniędzy? I kto nie chciałby poznać świetnego sposobu na to, by zarobić szybko, dużo i bez specjalnego wysiłku? To oczywiście jest możliwe, ale… głównie w historyjkach o fałszywych inwestycjach, które próbują wcisnąć nam oszuści internetowi. Przygotowują pułapki, które wyglądają nie tylko wiarygodnie i profesjonalnie, ale przede wszystkim niezwykle kusząco. Pokazujemy, jak nie dać się w nie złapać.

To może być reklama albo strona internetowa. Zdarza się też, że informacja o „wyjątkowej okazji” do zdobycia lub pomnożenia pieniędzy trafia do nas w postaci wiadomości mailowej lub poprzez SMS. Odmian tego oszustwa jest ogromnie dużo, podobnie jak ogromne mogą być kwoty pieniędzy, które tracą w ten sposób niewinne ofiary. Tracą, ponieważ oszustwa na „fałszywe inwestycje” są często świetnie dopracowane, profesjonalnie wyglądające, wiarygodne i… niezwykle kuszące. Jak się przed nimi bronić?

Zbyt piękne, żeby było prawdziwe

Kluczowym zabiegiem socjotechnicznym, który wykorzystują przestępcy w oszustwie na „fałszywe inwestycje”, jest gra na naszych emocjach. Roztaczają wizję szybkiego zysku lub wspaniałego dofinansowania, miraż łatwych pieniędzy, a w tle – drogę do realizacji naszych ambitnych planów i marzeń. Wygląda to trochę jak bajka typu „stoliczku, nakryj się”, ale w przeciwieństwie do bajki sprawia niezwykle wiarygodne wrażenie. Prawdopodobna historia, dobrze przygotowane grafiki, profesjonalna witryna internetowa – i już robi się groźnie. Ale najgroźniejsze jest to, że ze względu wzbudzone przez przestępców emocje sami chcemy w tę napotkaną „cudowną okazję” uwierzyć.

Nawet jeśli coś „zgrzyta”, coś wzbudza nasze wątpliwości, wiele osób będzie starać się o tym zapomnieć, tak jak goście w kasynie czy gracze na loterii wolą nie pamiętać o niewielkim, czy nawet mikroskopijnym prawdopodobieństwie wygranej. Wizja, którą roztaczają przestępcy, jest po prostu zbyt kusząca.

Z obroną musi nam przyjść w tej sytuacji zdrowy rozsądek. Miło jest pomarzyć, ale pobudka! Nasz świat nie składa się ze świętych Mikołajów, którzy pragną jedynie tego, by rozdawać prezenty, gratisy i świetne okazje do zarobku!

Prosta, choć przykra zasada: jeśli coś wygląda tak pięknie, że aż chcielibyśmy uwierzyć, że to prawda, to lepiej uszczypnąć się i obudzić, bo niemal na pewno mamy do czynienia z oszustwem.

Co tym razem wymyślą przestępcy?

Od lat nie zmienia się jedno – przestępcy cały czas szukają nowych sposobów na oszukanie potencjalnych ofiar. Dlatego warto pamiętać, że proponowane przez nich „cudowne metody” pomnażania pieniędzy bywają zróżnicowane. A także wciąż pojawiają się nowe, niezwykle atrakcyjne oferty, nierzadko dostosowane do aktualnych wydarzeń, trendów czy zmian. Bywa, że nawiązują do inwestycji państwowych (np. Baltic Pipe) lub wdrożonych niedawno aktów prawnych (np. specjalne dofinansowania, dodatki). Wykorzystują sytuację w kraju (np. okres zwrotów podatkowych) czy na świecie (np. opłacalne „podziękowania” za wsparcie finansowe wojsk Ukrainy).

Bywa, że opowiadana przez przestępców historia jest dość prosta (wkładasz 1 zł, wyjmujesz 100 zł…), ale dość często fałszywe inwestycje na pierwszy rzut oka wcale nie przypominają lokaty finansowej, w której ktoś oferuje absurdalnie wysoką stopę zwrotu. Nieraz sposób pomnożenia pieniędzy prezentowany przez przestępców jest wyjątkowy, okazyjny, ograniczony czasowo, a także nieco tajemniczy i skomplikowany. To może być spreparowany zakup kryptowalut czy tokenów, inwestycja na egzotycznej giełdzie, obrót akcjami czy udziałami. Może to być również ograniczona czasowo promocja na lokaty bankowe specjalna edycja obligacji skarbu państwa, współudział w ważnej inwestycji albo też gwarantowane dofinansowanie należące się każdemu obywatelowi Polski (po symbolicznej wpłacie…).

Tę listę można by wydłużać, ale zamiast tego lepiej jeszcze raz przypomnieć, że wszystkie proponowane „cudowne sposoby zarobku” łączy ten sam mianownik – obietnica łatwego uzyskania dużej sumy pieniędzy.

Wiarygodność ze względu na miejsce publikacji

Dodatkowym zabiegiem stosowanym przez oszustów są różne metody zwiększenia wiarygodności przedstawianej oferty. Wiele osób nie zaufa reklamie, która pojawiła się na przykład podczas przeglądania mediów społecznościowych – z reguły podchodzimy tego typu informacji z pewnym dystansem.

Ale co, jeśli napotkamy w sieci internetowej „ekspercki” artykuł czy raport? Opublikowany na stronie, która wygląda niemal identycznie jak jeden ze znanych serwisów internetowych zajmujących się tematyką biznesową? W takim przypadku liczba oszukanych może okazać się wysoka, bo nie każdy zwróci uwagę, że pewne funkcje czy przyciski na tej stronie są nieaktywne, a adres wyświetlający się w pasku przeglądarki co najwyżej jedynie przypomina nazwę domeny oryginalnego portalu.

Wiarygodność ze względu na znane osoby lub firmy

Często spotykanym zabiegiem jest również wzmocnienie wiarygodności poprzez wykorzystanie wizerunków znanych osób ze świata biznesu lub polityki, a także popularnych firm czy organizacji. Prosty przykład: w przypadku reklamy jednej z fałszywych inwestycji widać było na wspólnym zdjęciu znanego polityka oraz szefa największego koncernu paliwowego, zaś tekst pod spodem obiecywał, że rząd wypłaci 10 000 zł każdemu Polakowi, który wcześniej zainwestuje jedynie 900 zł. Wystarczyło się zarejestrować, zostać inwestorem i przelać wymaganą sumę…

Jeszcze raz – pamiętajmy o pomysłowości przestępców. Kradzież logotypu firmy czy wizerunku znanej osoby nie jest dla nich żadnym problemem, a dodatkowo jest to zwykle postać czy organizacja ciesząca się autorytetem w obszarze, do którego nawiązuje obiecywana inwestycja.

Wiarygodność ze względu na możliwość „śledzenia zysków”

Kolejnym elementem wzmacniającym wiarygodność niektórych fałszywych inwestycji jest możliwość „kontrolowania zysków”. Ofiara takiego podstępu, zazwyczaj rozłożonego w czasie, otrzymuje dostęp do specjalnego konta na fikcyjnym portalu inwestycyjnym, dzięki któremu rzekomo jest w stanie obserwować efekty poczynionych wpłat. Jak łatwo się domyślić, zainwestowana suma – ta fikcyjna, wyświetlana na fałszywym portalu – rośnie jak na drożdżach, utwierdzając ofiarę w przekonaniu o słuszności podjętych działań.

Przestępcy mogą osiągnąć dzięki temu zabiegowi dwie korzyści. Po pierwsze, wiele ofiar na początku zachowuje ostrożność, co przekłada się na zainwestowanie niedużej kwoty. Dopiero zobaczenie „na własne oczy”, na specjalnie spreparowanym portalu, że inwestycja wspaniale się rozwija, przekonuje do zaangażowania większych sum pieniędzy, czasami naprawdę poważnych. Bywa tak, że ofiary inwestują nawet oszczędności całego życia albo środki, których nie mają – pożyczone od znajomych, rodziny czy poprzez kredyt.

Po drugie, kiedy przychodzi chwila, w której ofiara chce wypłacić zysk i zainwestowane środki, czasem pojawia się jeszcze konieczność uiszczenia jakichś „dodatkowych opłat”. Zwykle nie są to już aż tak poważne kwoty, zwłaszcza w porównaniu do sumy, która już została przelana na konto przestępców, dlatego nawet te osoby, które zaczynają już tracić wiarę w prawdziwość i cudowność całego przedsięwzięcia, często decydują się wpłacić jeszcze trochę. I jeszcze trochę. I jeszcze – byle tylko uratować zainwestowane środki. W konsekwencji tracą jeszcze więcej.

Chcesz zainwestować? Poradź się specjalisty

Nie daj się ponieść emocjom i nie pozwól uśpić swojego rozsądku pięknymi marzeniami. Niezależnie od tego, jak bardzo wiarygodnie i profesjonalnie wygląda spotkana w internecie oferta, reklama czy nawet „ekspercka” informacja, postaraj się ją zweryfikować.

Warto skorzystać z wyszukiwarki i poszukać dodatkowej wiedzy (także na stronie cert.pl), a przede wszystkim pokazać znalezioną ofertę specjaliście finansowemu, a także zaufanym znajomym czy rodzinie. Chroniąc siebie i innych, zgłoś także stronę czy reklamę, która wzbudziła Twoje wątpliwości, do zespołu CERT Polska. To suma takich zgłoszeń przekłada się na nasze wspólne cyberbezpieczeństwo.