Ekspert: „Firmy Big Tech w sekrecie robią z nas chłopów pańszczyźnianych”

Ekspert: „Firmy Big Tech w sekrecie robią z nas chłopów pańszczyźnianych”

Dodano: 
Logotypy Google, Amazon, Meta, Microsoft i Apple wyświetlane na ekranie MacBook Air
Logotypy Google, Amazon, Meta, Microsoft i Apple wyświetlane na ekranie MacBook Air Źródło: Shutterstock / zdj. ilustracyjne
Mamy początek technofeudalizmu, bo w cyfrowym świecie coraz wyraźniej tworzą się zależności typu pan-poddany – mówi prognostyk Grzegorz Lewicki, współautor książki „Światy AI” na temat wpływu sztucznej inteligencji i technologii cyfrowych na świat. – My jesteśmy tu poddanymi, a firmy technologiczne – i ewentualnie państwo – naszymi panami. Układ jest prosty: ktoś obiecuje ci spokojne, w miarę dostatnie życie w zamian za oddanie dużej części wolności oraz kontrolę i nadzór twoich aktywności. Oczywiście, nie musisz korzystać z oferty feudała, z jego opieki czy narzędzi cyfrowych, ale pech chciał, że potrzebujesz ich, żeby zarabiać i przetrwać – dodaje.
Publikujemy fragment książki „Światy AI. Technofeudalizm ery postludzkiej” Grzegorza Lewickiego i Jerzego Ramerta wydanej przez Regnum Inspiratio.

Jerzy Ramert: Zajmujesz się geopolityką technologii. Co to za dziedzina?

Grzegorz Lewicki: Mówiąc potocznie, geopolityka technologii analizuje to jak technologia wpływa na potęgę państw i odwrotnie – jak państwa mogą wpływać na potęgę technologii. Co ciekawe zanim w wielu rejonach świata zorientowano się, iż geopolityka technologii jest ważna, to na przykład rywalizację między USA i Chinami często rozpatrywano przede wszystkim czysto ekonomicznie. Tymczasem chińskie źródła dyplomatyczne pokazują, że już na początku tego tysiąclecia Chińczycy alarmowali: „Nie rozumiemy rosnącego wpływu USA, który wydarza się poprzez ten internet, którego my sami nie stworzyliśmy”. Takie kwestie, jak choćby supremacja dzięki infrastrukturze światłowodów, czy pokrywanie rejonów globu swoim oprogramowaniem stały się wtedy celem Chińczyków.

W tym duchu w listopadzie 2023 r. Chińczycy przemodelowali swoją sieć szkieletową, aby była jedną z najszybszych na świecie. W skrócie, softwarehardware – a więc także AI – mogą być narzędziami władzy. Lubię o tym opowiadać językiem teorii sieci, bo jak wyobrazimy sobie planetę pokrytą internetem, to wyobrażamy sobie ją właśnie jako osieciowaną, okablowaną kulkę. Tylko że to nie są sieci, wyglądające jak np. sieci rybackie, gdzie każde ogniwo ma taką samą liczbę łączy, ale tzw. sieci hierarchiczne, bezskalowe, gdzie istnieją centra z wielką liczbą połączeń i wielką wagą dla systemu oraz peryferia z małą liczbą połączeń, z małą wagą dla systemu.

Nie trzeba być geniuszem geopolityki, by stwierdzić, że ten, kto kontroluje centra, może mieć jakąś władzę nad resztą, która jest od niego współzależna. Cel geopolityki w tym duchu to mieć wpływy w centrach, w wąskich gardłach sieci.

JR: Na przykład?

GL: W Polsce np. Rzeszów. Lotnisko w Rzeszowie po inwazji stało się hubem transportowym pomocy dla Ukrainy, bez którego ta sieć wsparcia logistycznego by się załamała. Niejako automatycznie dzięki lokalizacji tego centrum sieci w Polsce, Bruksela i Waszyngton bardziej biorą pod uwagę zdanie Polski na temat inwazji Rosji.

Przykład w Europie: Trybunał Sprawiedliwości interpretujący prawo na korzyść lub na niekorzyść konkretnych krajów.

Albo przykład z USA: ICANN, organizacja kontrolująca adresy IP internetu, czyli adresów typu 192.0.2.1, które ma każdy komputer podłączony do sieci. Albo system bankowy SWIFT, dający USA sekretny wgląd informacyjny w przepływy finansowe. Nie ma tutaj równości – internet mający dawać równość, stworzył strukturalne nierówności. Zarówno państwa demokratyczne, jak i autorytarne starają się to wykorzystać. Dziś już widać, że systemy autorytarne, a więc nie tylko Chiny i Rosja, lecz także być może reżimy półdemokratyczne, mogą dążyć do tworzenia swego rodzaju autorytarnego kapitalizmu roju, wspartego AI i automatyzacją. To jest eksportowy produkt cywilizacyjny, np. Chin. System kontroli przenikający do samych podstaw społecznych, do samego życia jednostki, ciebie i mnie, do naszych wyborów życiowych. Na tej podstawie rządy autorytarne robią social scoring, system zaufania do obywatela z perspektywy rządu-zakapiora. Spotkałeś się z kimś o negatywnym scoringu? Nie poślesz dziecka do lepszej szkoły. Krytykujesz ciągle rząd? Nie pojedziesz koleją szybkich prędkości.

Źródło: Wprost