25 lutego hakerzy z grupy Anonymous ogłosili, że wypowiadają wojnie Rosji w związku z agresją na Ukrainę. Od rana udało im się wyłączyć kilka rosyjskich stron internetowych w tym portal Russia Today.
Kolejnym istotnym celem była strona rosyjskiego ministerstwa obrony. Strona przestała odpowiadać około godziny 14.00 polskiego czasu.
Chociaż Anonumous udało się już wyłączyć kilka istotnych stron internetowych, to ich działania mają jedynie efekt wizerunkowy. Strony są atakowane przy pomocy ataków DDOS, w ramach których sieci zostają przeładowane wizytami i przestają odpowiadać. Tego typu ataki nie wyrządzają jednak żadnych poważniejszych szkód i są skuteczne jedynie w przypadku obrania na cel witryn, które są często odwiedzane przez zwykłych użytkowników.
Uniemożliwienie dostępu do strony rosyjskiego ministerstwa obrony nie spowoduje problemów w łączności rosyjskich wojsk lub rządu, a strona prawdopodobnie zostanie przywrócona po pewnym czasie.
Skuteczniejszą metodą byłoby przejęcie rosyjskich stron i publikacja za ich pomocą fakenewsów, które byłyby wycelowane przeciwko rosyjskiemu społeczeństwu, aby obniżyć w nim poparcie dla wojny i Władimira Putina.
Obecnie obserwujemy dopiero początek kampanii przeciwko Rosji w świecie cyfrowym. Ukraina zwróciła się z apelem do ukraińskich hakerów, aby dołączyli do obrony swojego kraju. Swoją pomoc zadeklarowali także białoruscy hakerzy z grupy Cyber Partizans, którzy mają na swoim koncie imponujące osiągnięcia, w ramach których włamali się do najbardziej strzeżonych sieci informatycznych administracji Aleksandra Łukaszenki.
Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. Nie daj się rosyjskiej propagandzie. Zobacz jak działać
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.