Diablo 4. Weekend w Sanktuarium dał nam wiele nadziei

Diablo 4. Weekend w Sanktuarium dał nam wiele nadziei

Diablo 4
Diablo 4 Źródło:blizzard.com
Mamy dobrą wiadomość dla graczy, którzy z nostalgią wspominają Diablo 2. Po stosunkowo nieudanym Diablo 3 i wartym przemilczenia Diablo: Immortal, w końcu jest na co czekać. Graliśmy w Diablo 4 i mamy dużo pozytywnych wniosków.

W weekend od 17 do 19 marca gracze, którzy kupili w przedsprzedaży wersje deluxe i ultimate mieli dostęp do zamkniętej bety Diablo 4. Kody otrzymali także recenzenci. Mamy dla Was pierwsze wnioski z niemal całego weekendu w Sanktuarium.

Diablo 4, czyli powrót do klasyki

6 czerwca będzie miała premiera długo oczekiwanego przez graczy Diablo 4. Fani legendarnej serii nie byli w ostatnich latach rozpieszczani przez Blizzard. Najpierw, otrzymali niezbyt dobre Diablo 3, które nie miało klimatu, który niosła ze sobą druga odsłona gry, a następnie Diablo: Immortal. O grze mobilnej, w którą można było grać również na PC, można powiedzieć tyle: bardzo słusznie została wygwizdana podczas oficjalnej zapowiedzi.

Po kilkunastu godzinach w zamkniętej becie Diablo 4 mamy jednak dobrą wiadomość. Na czwartą odsłonę warto czekać. W naszym odczuciu Blizzard zrobił tym razem krok w dobrą stronę. Mimo tego, że w kilku aspektach gra nieco przypomina nieudaną wersję mobilną, to zdecydowanie czuć w niej wspomniany już klimat, który znamy z Diablo 2.

Jeden akt i trzy klasy

W zamkniętej becie mieliśmy dostęp do trzech klas. Mimo tego, że na ekranie tworzenia postaci było ich pięć (druid, barbarzyńca, czarodziej, łotr i nekromanta), to zagrać można było tylko barbarzyńcą, czarodziejem i łotrem. Trzeba przyznać, że doświadczenie gry każdą z klas jest zupełnie inne, a kolejne odblokowywane umiejętności dają dużo satysfakcji. Tak, Diablo 4 to nadal gra, w której można ściągnąć na siebie dziesiątki przeciwników i pokonać ich spektakularną sekwencją ciosów. Radość z tego typu zabawy jest dokładnie taka, jaką pamiętamy z Diablo 2.

W tym miejscu warto zaznaczyć, że pierwszy akt, który mieliśmy do ogrania przez weekend, jest ładny, ale nieco monotonny. Zadania poboczne dość szybko stają się powtarzalne (choć część przyjemnie urozmaica główny wątek fabularny), a spotykane na drodze lochy i piwnice są niemal identyczne. Na plus warto zaliczyć to, że losowe wydarzenia, z którymi możemy się spotkać podczas przemierzania Sanktuarium, mogą się wygenerować także podczas przemierzania lochów w zadaniach pobocznych. Jest to nie tylko urozmaicenie, ale często także duże utrudnienie. W grze mamy także do czynienia ze znaną z World of Warcraft mechaniką World Bossów, czyli pojawiających się w określonym momencie potężnych przeciwników, do których pokonania trzeba będzie znaleźć grupę.

Diablo 4 będzie mógł sprawdzić każdy

Zamknięta beta nie była jednak jedyną okazją do pogrania w Diablo 4 przed oficjalną premierą. Blizzard da możliwość przetestowania nowej odsłony gry każdemu chętnemu od 24 do 26 marca. Ostrzegamy jednak, że już podczas zamkniętej bety, do której dostęp mieli nieliczni, w piątkowe popołudnie dostanie się do gry, graniczyło z cudem. Wiele osób narzekało na błędy a po wylogowaniu, na ponowne połączenie z serwerami trzeba było czekać w kolejce nawet półtorej godziny. Wydarzyło się więc to, z czego Blizzard od lat jest znany, czyli katastrofa w dniu „premiery”.

Diablo 4. Gra, na którą warto poczekać

Ocenianie gry po limitowanym dostępie w wersji beta i możliwości zagrania do 25. poziomu, byłoby oczywiście nieodpowiedzialne. Możemy jednak powiedzieć o swoich pierwszych odczuciach, a te są pozytywne. Gra nie ustrzegła się pewnych błędów i widać, że Blizzard musiał pójść w stronę dużo nowocześniejszej formy rozgrywki, interface’u i systemu ekwipunku i handlu. Diablo 4 zachowało jednak to, czego nie miała poprzednia odsłona serii. Czuć klimat, w którym zakochali się gracze.

Czytaj też:
Najnowsze wieści o Diablo 4. Padła możliwa data premiery
Czytaj też:
Twórcy „Diablo” zakładają drugi związek zawodowy

Źródło: WPROST.pl