Przyczyny podwyżek cen warzyw i owoców są dwie. Są też niezależne od siebie. Pierwszą jest susza, drugą brak rąk do pracy. Ukraińscy pracownicy gromadnie wyjechali z kraju, z powodu epidemii koronawirusa. Z kolei zima była bezśnieżna, kraj pogrążony jest w suszy, a deszcze majowe to kropla w morzu potrzeb.
Jak pisze „Dziennik-Gazeta Prawna” „choć na razie obyło się bez gwałtownych burz niszczących uprawy, majowe deszcze tylko nieznacznie zmniejszyły zagrożenie suszą rolniczą. Długoterminowe prognozy wskazują, że po opadach w czerwcu później znowu będzie sucho. Deszcze nie będą w stanie uzupełnić deficytu wody, który jest spowodowany bezśnieżną zimą. Ssytuację pogarszają silny wiatr, który wysusza uprawy, oraz niskie jak na maj temperatury powietrza. W efekcie, choć trudno dziś o dokładne szacunki, producenci oceniają, że plony będą niższe niż w ubiegłych latach”.
Z drugiej strony brakuje rąk do pracy, z powodu COVID-19. Część owoców i warzyw nie zostanie zebrana, co wpłynie na ceny. „Największym obciążeniem dla producentów rolnych może okazać się konieczność przeprowadzenia testów dla pracowników z zagranicy, tak by mogli pracować w czasie odbywania kwarantanny. Ich koszty poniesie zatrudniający. Skutki już widać w sklepach i na targowiskach, gdzie za nowalijki i ubiegłoroczne płody rolne płacimy dużo więcej niż przed rokiem. Producenci zapewniają jednak, że nie dojdzie do sytuacji, w której pojawią się braki w zaopatrzeniu rynku krajowego. W pierwszej kolejności zmniejszy się eksport. Możliwe, że ograniczone będą też dostawy do zakładów przetwórczych” – pisze „DGP”.
Czytaj też:
Sok z ananasa – właściwości prozdrowotne i wartości odżywczeCzytaj też:
Ile kalorii mają truskawki? Czy można jeść je na diecie?