Z badania UCE RESEARCH i SYNO Poland wynika, że łącznie 66,1 proc. Polaków chce wprowadzenia większej ilości kas samoobsługowych w sklepach. Przeciwnego zdania jest 21,8 proc. badanych. 12,1 proc. jest niezdecydowanych. Jak komentuje Karol Kamiński z Grupy AdRetail, chęć przyspieszenia automatyzacji w sklepach jest konsekwencją pandemii. Niemniej ta technologia przypadła do gustu konsumentom już wcześniej. Dlatego w ub.r. intensywnie wprowadzały ją takie sieci jak m.in. Auchan, Tesco czy Carrefour. Natomiast w tym roku decyzję o szerokim wdrożeniu podjęła Biedronka.
– Popularyzacji kas samoobsługowych sprzyja wysoki poziom stosowania przez Polaków kart płatniczych. Z sanitarnego punktu widzenia, podnoszą poziom bezpieczeństwa transakcji. Konsumenci w czasie pandemii mocniej niż wcześniej zetknęli się z nowoczesnymi technologiami w handlu i polubili je, o czym świadczy dynamiczny rozwój nie tylko tego rozwiązania, ale również e-commerce – mówi dr Urszula Kłosiewicz-Górecka z Zespołu Foresightu Gospodarczego w Polskim Instytucie Ekonomicznym.
Sposób na kolejki
Dobrze wdrożone systemy kas samoobsługowych mają wiele pozytywnych konsekwencji dla sieci i klientów. Usprawniają sprzedaż, rozładowują kolejki, a ich utrzymanie i serwisowanie jest tańsze niż zlecanie podobnych zadań pracownikom. Co ciekawe, niektóre badania, przeprowadzone na przestrzeni ostatnich lat, potwierdzają, że źle zoptymalizowane interfejsy i działające niesprawnie tego typu urządzenia mogą prowadzić do spadku obrotów.
– Niedopracowanie technologii powoduje szereg trudności, np. ze znalezieniem kodu kreskowego. Konsumenci mogą też błędnie nabijać ceny lub celowo szukać oszczędności poprzez wybór podobnych, ale tańszych produktów. To może generować realne straty finansowe. Nie ma jednak wątpliwości, że kasy samoobsługowe to przyszłość handlu detalicznego – podkreśla Karol Kamiński.
Dr Maria Andrzej Faliński ze Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego zauważa, że koronawirus przyspiesza, ale nie radykalizuje projektów eliminujących tradycyjne kasy. Handel, tak czy inaczej, będzie wprowadzał automatyczne formy płatności – zdalne i dokonywane w sklepie. Natomiast ekspert z Grupy AdRetail dodaje, że w obliczu zagrożenia drugą falą pandemii kasy samoobsługowe są jednym z najlepszych narzędzi porządkujących i poprawiających proces zakupowy w sklepach stacjonarnych. Nie powinno to być problem dla pracowników, którzy nadal są potrzebni, nie tylko jako kasjerzy. Wciąż asystują klientom korzystającym z kas samoobsługowych i wykonują inne czynności.
– Kasy samoobsługowe obniżają koszty handlowe, co jest ważne w sytuacji zamkniętych placówek lub zmniejszonych obrotów. Sieci, które wprowadziły je przed pandemią, mogły lepiej przystosować się do nowych wyzwań. Rozwiązanie okazało się użyteczne, gdy zamknięto szkoły i przedszkola. Wówczas w sklepach zaczęło brakować pracowników z powodu zwolnień z tytułu opieki nad dziećmi. Problem spotęgowały także obawy kasjerów przed chodzeniem do pracy. Ponadto z kraju wyjechali cudzoziemcy pracujący w wielu punktach sprzedaży – przypomina dr Kłosiewicz-Górecka.
Wykluczeni cyfrowo
Jak stwierdza dr Faliński, ww. odsetek przeciwników kas samoobsługowych to w rzeczywistości wskaźnik analfabetyzmu cyfrowego. Reprezentuje go aż 1/3 Polaków. Jednak pocieszające jest to, że osób będących zdecydowanie na nie jest dużo mniej (5,8 proc.) niż tych, którzy są raczej przeciwko (16,5 proc.). Ci drudzy, kupując na co dzień produkty, z czasem zaczną korzystać w nowoczesnych rozwiązań.
– Dotychczas ten rodzaj innowacji został zaimplementowany głównie w dużych miastach. To kwestia czasu, kiedy zostanie wprowadzony w pozostałych placówkach w zoptymalizowanych wersjach. Odsetek przeciwników zacznie się zmniejszać, gdy więcej osób zdobędzie pozytywne doświadczenia w tym zakresie. Potrzebny jest dobrze wdrożony system kas samoobsługowych, prezentujący pełną gamę asortymentu w przejrzysty sposób, wraz z rzetelnie opracowanymi procesami wsparcia klientów. To zredukuje kolejki w sklepach i zostanie docenione – uważa ekspert z Grupy AdRetail.
Brak opinii 12 proc. badanych na ww. temat może wynikać z różnych względów, co zaznacza dr Faliński. Dla niektórych osób kasa z obsadą lub bez niej nie jest problemem. Płacą tam, gdzie sytuacja sprzyja np. oszczędności czasu. Są też tacy konsumenci, którzy sami przed sobą ukrywają, że automat nie jest dla nich do końca „oswojonym” urządzeniem. Zdaniem Karola Kamińskiego, kontakt z niezoptymalizowanym rozwiązaniem pod kątem „user experience” może rodzić mieszane uczucia i dystans do takiej innowacji.
Badanie zostało wykonane metodą CAWI przez UCE RESEARCH i SYNO Poland na zlecenie Grupy AdRetail w połowie lipca 2020 roku na reprezentatywnej próbie 1 032 dorosłych Polaków.
Czytaj też:
Koronawirus w Polsce. Pojawiają się ogniska zakażeń w sklepach