Polsce grozi kryzys finansów publicznych?
Prof. Stanisław Gomułka: Kryzys finansów publicznych nie jest niczym dziwnym. Od czasu do czasu mamy z nim do czynienia wśród różnych gospodarek świata. Największy w ostatnich latach miał miejsce w Grecji. Taki kryzys w przypadku Polski również wystąpił w latach 80., kiedy to Polska ogłosiła niewypłacalność w relacjach z bankami i rządami, od których pożyczała pieniądze. W tej chwili mówimy tylko o zagrożeniu finansów publicznych. Według danych Ministerstwa Finansów w tym roku dojdzie do przekroczenia konstytucyjnego progu 60 proc. w relacji długu publicznego do PKB.
Czytaj też:
Pracujesz na umowę zlecenie? Musisz to wiedzieć
Ten problem się utrzyma, a nawet powiększy w przyszłym roku. Przekroczenie ma miejsce przy zastosowaniu unijnej metodologii liczenia długu publicznego. Rząd może się na chwilę bronić tym, że według krajowych metod nie ma tego przekroczenia. Niestety ci, którzy kupują skarbowe papiery wartościowe, mogą traktować poważnie, unijne wskaźniki. To się może przełożyć na znacznie większe koszty obsługi długu publicznego.
A dziś one są wysokie?
Są wysokie. Już w tej chwili rentowności obligacji są wielokrotnie wyższe niż papierów niemieckich, czy czeskich. Oczywiście nie grozi nam paraliżujący kryzys w perspektywie roku, czy dwóch. Obecnie mamy stan podgorączkowy w finansach publicznych, który może się w trakcie kilku lat przerodzić w poważny kryzys, oznaczający bardzo duży wzrost obsługi długu publicznego. Niezależnie od kryzysu związanego z pandemią mamy przecież w planach znaczne zwiększenie wydatków na zdrowie, system emerytalny, który też przeżywa ogromne problemy, a także na obronę narodową.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.