Zacznijmy od pandemii. Zaszkodziła rynkowi alkoholowemu?
Raczej go przemodelowała. Niewątpliwie dotknęła produktów sprzedających się w gastronomii, bo przecież cała gastronomia przez dobre siedem-osiem miesięcy była nieczynna, a co za tym idzie segment konsumowanych tam produktów ucierpiał. Częściowo przełożyło się to na sprzedaż w sieciach detalicznych, bo największymi beneficjentami w pandemii stały się dyskonty, gdzie przeniósł się w dużej mierze handel.
Co się jeszcze zmieniło?
Przez to, że w okresach lockdownów nie było imprez, wyraźnie ucierpiała sprzedaż wódek premium, które najczęściej kupujemy wtedy, gdy coś celebrujemy, np. spotkania, wesela itp. Pandemię odczuła też sprzedaż innych mocnych trunków premium, które wcześniej konsumenci kupowali najczęściej trochę z prestiżu, a trochę z chęci pokazania się. Szczególnie dotyczy to whisky czy rumu. Trzeba tu jednak podkreślić, że całościowo sprzedaż nie spadła – po prostu zamknięci w domach konsumenci zadawalali się produktami ze średniej półki. Utrzymały się też trendy w sprzedaży wódki, whisky i ginu z ostatnich lat, które są wzrostowe.
Polski rynek alkoholowy ma duży potencjał?
Tak, bo to jeden z czterech największych rynków na świecie. Dodatkowy potencjał wiąże się z tym, że struktura sprzedaży zmienia się na rzecz alkoholi premium – poza okresem pandemii. W dłuższej perspektywie czasowej widać, że ludzie konsumują więcej i to tych lepszych trunków.
A gdzie je kupują?
W pandemii, którą możemy podzielić na kilka okresów lockdownów, bardzo zmieniła się struktura miejsc zakupów. W pierwszym okresie, czyli na wiosnę 2020 roku, bardzo zyskały sklepy małe, bo ludzie nie chcieli wchodzić do dużych skupisk. Ale już w następnym okresie, czyli jesiennym, cała konsumpcja przeniosła się do sklepów dużych. Są badania, z których wynika, że dyskonty plus Kaufland miały wtedy aż 50 proc. rynku.
Wróćmy do alkoholi premium. Czy zaliczamy do nich także te kraftowe?
Zdecydowanie tak.
Czym one w ogóle one są?
Alkohole kraftowe dzielą się na dwie grupy: w jednej są te czyste, robione metodami rzemieślniczymi. To różnego rodzaju bimbry, wódki bio, z produktów i spirytusów bio. Druga grupa to kraftowe produkty z nalewem na różne owoce. Najbardziej popularne są połączenia owoców z alkoholami, np. pigwa z whisky, wiśnia z brandy, śliwko z amaretto itp. To smaki oraz receptury, sięgające czasów międzywojennych.
Czym się jednak różnią od trunków tradycyjnych?
Mocny alkohol kraftowy różni się sposobem przygotowania płynu. Wymaga to większej staranności, większej ilości nalewów, maceratów, innej kompozycji, no i same receptury są bardziej skomplikowane. To wszystko przekłada się na zdecydowanie inny smak niż w przypadku alkoholi masowych. Alkohole kraftowe są też w 100 proc. naturalne, bo bazują na naturalnych surowcach, bez żadnych sztucznych dodatków. Wolno się je produkuje, ręcznie zestawia i ręczne pakuje. To inna filozofia produktu – konsument, który go kupuje wie, że dostanie produkt zdecydowanie inny, na pewno lepszy niż masowy. Widać, że konsumenci tego poszukują i segment będzie się dalej rozwijał.
Polacy polubili rzemieślnicze trunki?
Z pewnością. Są całe grupy w mediach społecznościowych, które się tym pasjonują, śledzą nowości, wymieniają się doświadczeniami. Wśród nich są i tacy, którzy sami próbują coś tworzyć – nie bez powodu w okresie wakacyjnym widoczny jest gigantyczny wzrost sprzedaży spirytusu w butelkach.
Wasze wódki często nazywane są nazwiskami wieszczów albo znanych postaci literackich. Skąd taki wybór?
Budowanie marki alkoholowej jest trudnym przedsięwzięciem, szczególnie w czasach zakazanej reklamy mocnych alkoholi. Sięganie po sławne postacie wynika z psychologii – przecież słuchamy muzyki, którą znamy i kupujemy produkty, które znamy i dobrze kojarzymy. A imiona wieszczów czy znanych postaci? To trochę odniesienie do patriotyzmu konsumenckiego, bo te nazwy kojarzą się z polską tradycją i są przez konsumentów bardzo dobrze przyjmowane.
Jako jedyna firma alkoholowa w Polsce stosujecie rektyfikację składającą się aż z 488 półek destylacyjnych. Co to znaczy?
Że w produkcji alkoholu używamy najnowocześniejszej technologii, dzięki czemu mamy znakomite wyniki jego czystości. Potwierdziły to ultra czułe badania. Poza tym proces wielostopniowej destylacji spirytusu daje gwarancję niezwykłej delikatności i łagodności smaku oraz aromatu. Innowacja polega też na różnorodności filtracji. Mamy filtry z węglem aktywnym wytwarzanym z łupin kokosa, mamy filtry uszlachetniające, między innymi: platynowy, diamentowy, z kryształów górskich. Dzięki temu zróżnicowaniu każda nasza marka może mieć inny proces produkcji, a co za tym idzie, inny smak i gatunek. Te półki są o tyle ważne – a jesteśmy jedynym producentem, którzy produkuje spirytus o absolutnej czystości 99,9 proc. – że w tych kilku proc. znajdują się zanieczyszczenia odpowiadające za ból głowy i aspekty dnia następnego.
Czytaj też:
Jakość w połączeniu z naturalnością
O firmie
BZK Alco wchodzi w skład jednej z największych w Polsce grup przetwórstwa rolnego, do której należą również Bakoma, Bakoma-Bis, Polskie Młyny, Komagra, Bioagra, Bioagra-Oil i Staoil. Ścisła współpraca między tymi spółkami daje gwarancję wytwarzania trunków na bazie najlepszych surowców. Spółka dba o każdy etap produkcji alkoholu, dlatego może zagwarantować jego najwyższą, światową jakość. W odróżnieniu od innych producentów w procesie rektyfikacji stosuje 488 półek destylacyjnych, które umożliwiają siedmiokrotną destylację spirytusu. Dzięki temu BZK Alco uzyskuje wysokiej jakości alkohol bez żadnych zanieczyszczeń chemicznych (0 ppm).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.