Afera we Wrocławiu. Organizator jarmarku nie płaci miastu ani grosza?

Afera we Wrocławiu. Organizator jarmarku nie płaci miastu ani grosza?

Wrocław
Wrocław Źródło:Shutterstock
Jarmarki świąteczne są hitem od lat i wzbudzają duże zainteresowanie turystów zarówno w Polsce jak i za granicą. Okazuje się, że czasem mogą być też źródłem konfliktów i kontrowersji.

Na jednym z instagramowych profilów o nazwie @wroclawskiepodrozekulinarne pojawiło się nagranie, na którym zwrócono na poważny problem. Okazuje się, ze Wrocław, choć udziela przestrzeni na organizowanie pięknego i nietaniego jarmarku bożonarodzeniowego, to nie zarabia na tym a ni grosza. Wszystkie pieniądze płyną wyłącznie do organizatora. Większość o tym nie wiedziała.

Urzędnicy dementują

Na rewelacje blogera zareagował wrocławski ratusz, który poinformował, że informacje o nieodpłatnym udostępnieniu przestrzeni są nieprawdziwe.

W rzeczywistości z tytułu zajęcia Rynku w okresie świąteczno noworocznym 2023/2024 organizator Jarmarku zapłacił 50 tys. zł netto (61,5 tys. zł brutto). Decyzja w sprawie tej opłaty zapadła w marcu tego roku. Jej wysokość określiliśmy w drodze negocjacji w ramach obowiązującej umowy. Należy tu wspomnieć, że z wyjątkiem Krakowa oplata ta nie odbiega wysokością od kwot pobieranych przez inne duże miasta w Polsce za analogiczne jarmarki.

Wrocław nie zarabia na jarmarku. Zwrócono uwagę na problem

Autor wspomnianego nagrania napisał: „Tak, jarmarki są przaśne, ważny jest ich klimat, atmosfera zbliżających się świąt, ale halo, halo – we Wrocławiu ktoś urządził sobie jakąś maszynkę do robienia chłamu i wciskania tego ludziom za horrendalne kwoty”. Dodał, że we Wrocławiu niezbędna jest dyskusja dotycząca tego, dlaczego miasto oddaje teren rynku za darmo organizatorowi imprezy, skoro wrocławianie nie mają żadnych korzyści.

Ponadto zwracano uwagę na niebywałe korki w weekend, zapchany rynek i wysokie ceny. „Czy to normalne, że ktoś dostaje najbardziej gorący teren w mieście za darmo, kiedy wszyscy okoliczni restauratorzy, osoby wynajmujące biura czy pod inne usługi, płacą krocie za te lokale przez 12 miesięcy? Naprawdę warto o tym pomyśleć” – dodawał autor profilu @wroclawskiepodrozekulinarne. W późniejszej części posta nawoływał również do protestów, zanim miasto rozpisze kolejny przetarg na kolejne trzy lata i odda teren ponownie za darmo.

Mnóstwo kontrowersji. Mieszkańcy nie wiedzieli

To, że miasto nie zarabia na jarmarku, sprawia, że tracą mieszkańcy i przedsiębiorcy. Większość z nich nawet nie zdawała sobie sprawy, jak wygląda rzeczywistość. Przyjezdni odwiedzający jarmark często płacą wysokie kwoty za produkty nie zawsze wysokiej jakości, a jednocześnie krytykują drogie potrawy w restauracjach. Lokale gastronomiczne mają przez to problemy, a to one istnieją w mieście niezależnie od sezonu i są częścią wizerunku miasta.

Po tym jak post ujawniający prawdę o sytuacji we Wrocławiu ujrzał światło dzienne, w komentarzach rozpętała się burza. Jedni uważają, że to prawo wolnego rynku i ludzie mają prawo wspierać jarmark, drudzy uważają, że skoro miasto ma wiele logistycznych problemów z powodu organizacji wydarzenia, to powinno, chociaż dostawać za to pieniądze. „A wiecie, kto zapewnia pracowników, którzy sprzątają ten syf? Też miasto. Także ja to odbieram tak, że jeszcze do tego dopłacamy” – zwracała uwagę jedna z kobiet. „Płacenie za wynajem przestrzeni jest czymś tak podstawowym, zwłaszcza przy wydarzeniach komercyjnych, że jestem zszokowana, że miasto nie bierze za jarmark pieniędzy. Świetnie się powodzi organizatorom w takim razie” – dodawała inna.

Czytaj też:
Sprawdziłam, co znajdziesz na jarmarku w Warszawie. Wysokie ceny to norma
Czytaj też:
Kulinarne hity polskich jarmarków. Langosze, pierniczkowe bezy i barszcz Magdy Gessler

Opracowała:
Źródło: Instagram/@wroclawskiepodrozekulinarne