„Kredyt na start” podzieli koalicję. Minister funduszy punktuje błędy i niebezpieczeństwa

„Kredyt na start” podzieli koalicję. Minister funduszy punktuje błędy i niebezpieczeństwa

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz Źródło: X / Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej
„Kredyt na start” podzieli koalicjantów i być może właśnie dlatego prace nad programem dopłat do kredytów idą tak powoli. Listę wątpliwości przedstawiła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister Funduszy i Polityki Regionalnej.

Pomysł programu dopłat do kredytów, jakkolwiek by się nie nazywał (Ministerstwo Rozwoju i Technologii mówi teraz o „Kredycie na start”, wcześniej promował nazwę z hasztagiem), doprowadzi do sporów w koalicji. Prawdopodobnie dlatego tak długo trwają prace nad projektem. Przypomnijmy, że po objęciu władzy ówczesny szef MRiT przekonywał, że program zacznie obowiązywać latem tego roku, po czym wiosną na kilkanaście tygodni nad projektem zapadła cisza. Powszechnie odebrano to jako cechą rezygnację w obliczu krytyki, z jaką spotkał się pomysł kolejnych dopłat.

Kredyt na start podzieli koalicjantów

W lipcu minister rozwoju Krzysztof Paszyk poinformował, że prace jak najbardziej trwają i jesienią poznamy założenia programu. Dlaczego tak późno, skoro w kampanii wyborczej Donald Tusk wielokrotnie powtarzał obietnicę kredytu zero procent? Samo spisanie założeń mogłoby przebiec znacznie szybciej, problemem wydaje się poparcie, jakie ma szansę otrzymać projekt.

Lewica od samego początku krytykuje pomysł powrotu do dopłat. Jej politycy przypominają, że zeszłoroczny program podbił ceny nieruchomości – w dużych miastach wzrosły one w ciągu roku o co najmniej 15 proc., a w Krakowie wzrost przekroczył nawet 20 proc. Poza tym Lewica pozostaje zwolennikiem budowy mieszkań komunalnych i TBS-ów. Wprawdzie pojawiła się niedawno informacja, że jednym z elementów programu mieszkaniowego ma być zastrzyk pieniędzy dla samorządów, by budowały tańsze mieszkania, ale nie znamy żadnych konkretów. Czy miałyby to być mieszkania na wynajem, czy na własność, jaka kwota trafiłaby do gmin na ten cel – wokół tego cisza. Można odnieść wrażenie, że ta informacja „wyszła” z Ministerstwa Rozwoju tylko po to, by udobruchać Lewicę.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przeciwna dopłatom

Do krytyków programu dopłat dołączyła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR), która wywodzi się z Polski 2050. Serwis money.pl dotarł do międzyresortowej korespondencji, z której wynika, że minister co prawda na wstępie docenia, że MRiT uwzględniło część zgłaszanych uwag, np. „w zakresie przywrócenia limitu dochodowego dla rodzin z co najmniej trójką dzieci oraz za zastąpienie obowiązku zbycia posiadanej nieruchomości obowiązkiem jej sprzedaży, gdy zbycie dokonywane jest na rzecz podmiotu innego niż osoba fizyczna”, jednak to nie zmienia faktu, że resort funduszy wciąż jest przeciwny całemu projektowi.

W piśmie napisano, że propozycja nie rozwiązuje problemu dostępności mieszkań, bo zamiast stwarzać warunki do łatwiejszej i tańszej budowy, zwiększa tylko ilość pieniędzy na rynku. W warunkach wciąż niewystarczającej liczby mieszka grozi to powtórką z drugiej połowy zeszłego roku, kiedy to sprzedający mogli dowolnie podnosić ceny, bo mieli świadomość, że znajdą się chętni na zakup.

Resort zwrócił też uwagę, że zgodnie z najnowszymi danymi Biura Informacji Kredytowej popyt na kredyty hipoteczne w I półroczu tego roku jest o ok. 30-40 proc. wyższy niż w I półroczu 2023 r.

Ministerstwo Funduszy sugeruje utrzymanie tylko części programu dotyczącego budownictwa i to nie w jego zasadniczej formie (dopłaty do kredytów), ale w części, która dotyczy kredytu na partycypację lub wkład mieszkaniowy w ramach budownictwa społecznego.

Czytaj też:
Tak wygląda patodeweloperka w Polsce. „Zawsze pada argument, że te mieszkania ktoś przecież kupuje”
Czytaj też:
Śmiejecie się z „osiedli łanowych”? „Ludzie mają swoje szczęście, nie warto tego burzyć”

Opracowała:
Źródło: money.pl / Wprost