Zestawili ceny energii w Europie. Dlaczego w Polsce nie jest taniej?

Zestawili ceny energii w Europie. Dlaczego w Polsce nie jest taniej?

Prąd
Prąd Źródło: Unsplash
W I połowie 2024 r. średnie ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych w UE wzrosły o 2 proc., co podniosło koszty gospodarstw domowych z 283 do 289 euro za każdą MWh. Wzrost ten miał miejsce mimo 2-proc. spadku kosztów usług i sieci energetycznych, co było efektem ograniczenia subsydiów i ulg przez państwa członkowskie – informuje Polski Instytut Ekonomiczny.

Ceny energii w Europie rosną od 2022 roku, a szczyt osiągnęły w I połowie 2023 r. Obecnie w większości krajów widoczny jest nieznaczny trend spadkowy. Ceny pozostają jednak znacznie wyższe niż przed pandemią COVID-19 i rosyjską inwazją na Ukrainę. W porównaniu z II połową 2020 r. średnie ceny energii elektrycznej dla średnich2 gospodarstw domowych w UE wzrosły o 36 proc. W Polsce wzrost wyniósł około 40 proc., a największe podwyżki odnotowano w Bułgarii i Czechach.

Ostateczne ceny w dużej mierze zależą od polityki państwa

Najwyższe stawki ceny energii elektrycznej za 1 MWh dla średniej wielkości gospodarstwa domowego w UE odnotowano w Niemczech (395 euro), Irlandii (374 euro), Danii (371 euro) i Czechach (338 euro). Najniższe ceny zaobserwowano na Węgrzech (109 euro), w Bułgarii (119 euro) i na Malcie (126 euro).

Analitycy PIE podkreślają, że na końcową cenę energii duży wpływ mają same państwa poprzez nakładanie podatków. „W I półroczu 2024 r. w Luksemburgu łączny efekt podatków opłat i subsydiów był ujemny (-49 proc.). Wsparcie odnotowano w Irlandii, Austrii, Holandii i na Łotwie. Polska była natomiast państwem z najwyższym udziałem podatków i opłat, w tym związanych z emisją CO₂ (EU ETS) w cenie energii, osiągając 49,6 proc., podczas gdy średnia dla UE wyniosła 24,3 proc”. – wyjaśniają.

Wyższa emisyjność miksu energetycznego PL przekłada się na wysokie koszty związane z emisją CO₂.

Ministerstwo Klimatu szuka pieniędzy na mrożenie cen prądu

Według obowiązujących przepisów mrożenie cen energii dla gospodarstw domowych na poziomie 500 zł za MWh kończy się w tym roku. Jeśli ta cena się nie utrzyma, gospodarstwa domowe będą płacić cenę taryfową Urzędu Regulacji Energetyki na poziomie 623 zł. Ta obowiązuje do połowy 2025 r.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapewnia, że szuka pieniędzy na dalsze mrożenie cen energii na przyszły rok. Potrzeba na to ok. 5-6 mld zł, a w budżecie na ten cel są zarezerwowane tylko 2 mld zł.

Minister klimatu i Środowiska Paulina Hennig-Kloska w wywiadzie dla Gazety Wyborczej przypominała, że „interwencje cenowe stosowane były w okresie kryzysu energetycznego”. „Dziś, w sytuacji stabilizującego się rynku energii, mrożenie cen musi być stopniowo wygaszane”, powiedziała.

– W tym procesie trzeba uwzględnić różne sytuacje życiowe obywateli i obywatelek, żeby dostrzec to, czy będą oni w stanie opłacić rachunki. Dlatego też, w odróżnieniu od poprzedników, różnicujemy zasady wsparcia dla odbiorców energii elektrycznej i wprowadziliśmy bon energetyczny, wsparcie z progiem dochodowym, z którego skorzystało ponad 2,4 miliona gospodarstw domowych – powiedziała.

Hennig-Kloska zwróciła uwagę, że na początku koszty wprowadzenia osłon wynosiły 33 mld zł. – W przyszłym roku szacujemy, że w maksymalnym pakiecie byłoby to 5 miliardów. To pokazuje, jaką drogę przeszliśmy. Wolnorynkowe oferty dla małych firm i samorządów są już dużo poniżej zamrożonych stawek – zaznaczyła.

Czytaj też:
Podwyżka cen prądu dużo wyższa niż zapowiadał rząd. Pomyłka czy przekłamanie?
Czytaj też:
Kiedy będziemy płacić niższe rachunki za prąd? Minister podała konkretny termin

Opracowała:
Źródło: Wprost