Od 1 stycznia obowiązuje wymóg posiadania wkładu własnego przy zakupie nieruchomości. Znaczenia nabiera więc gromadzenie środków na ten cel. Niektóre banki już upatrzyły w tym sposobu na zarobek - oferując produkty oszczędnościowe, które w przyszłości mają stanowić podstawę udzielenia kredytu hipotecznego na preferencyjnych warunkach.
Z początkiem roku weszły w życie zapisy znowelizowanej rekomendacji S, zgodnie z którymi kredytobiorcy hipoteczni muszą posiadać co najmniej 5-procentowy wkład własny. W kolejnych latach wymagana wysokość własnego kapitału będzie wzrastać, by w 2017 roku wynieść aż 20 procent.
Dla osób, które w perspektywie kolejnych kilku lat chciałyby kupić mieszkanie za 250 tys. zł oznacza to, że muszą w zależności od planowanego roku zakupu - zgromadzić oszczędności w kwocie co najmniej 12,5 tys. złotych. Zgromadzenie takiej sumy nie dla każdego będzie łatwe. Temat szybko podchwyciły banki. Już co najmniej dwie instytucje proponują klientom produkty mające wspomóc w regularnym odkładaniu na wkład własny.
Propozycje banków na pierwszy rzut oka wydają się przede wszystkim zgrabnym pomysłem sprzedażowo-marketingowym. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre klientowi nie wyszło. Jeśli i tak nosił się z zamiarem kredytowania zakupu w jednym z takich banków, a przedstawione warunki produktów uznaje za akceptowalne, ma szansę dość bezproblemowo zgromadzić wymaganą kwotę mówi Zuzanna Brud, ekspert Bankier.pl. Pamiętajmy, że oferując produkty oszczędnościowe, po skorzystaniu z których klient może liczyć na korzystniejsze warunki kredytu mieszkaniowego, banki zarabiają też na obsłudze całej puli produktów powiązanych (konto, karty płatnicze, ubezpieczenia), które trzeba posiadać, by móc skorzystać z oferty dodaje.
Więcej: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Kredyty-tylko-na-95-Pierwsze-banki-juz-na-tym-zarabiaja-3037228.html