To bardzo przykra wiadomość dla miłośników bourbonu. W stanie Kentucky doszło do pożaru magazynów składujących beczki, w których dojrzewał Jim Beam. Z informacji wynika, że spłonęło 45 tys. beczek z alkoholem. Pożar jednego z budynków udało się opanować. Drugi spłonął doszczętnie.
Nie będzie problemów z dostępnością
Jak informuje właściciel destylarni, pożar w magazynach nie wpłynie na dostępność produktu na rynku. Taka obawa istniała ze względu na czas dojrzewania whisky. W przypadku Jima Beama jest to okres od 4 do 8 lat. Można więc było zakładać, że strata części zapasów z danego rocznika spowodowałaby nagły spadek dostępności trunku w sklepach, a co za tym idzie, wzrost jego ceny. Producent po prostu nie miałby z czego zaspokoić popytu. W przypadku tak dużej destylarni nie powinno być z tym problemu. Jim Beam na terenie całego stanu posiada 126 podobnych magazynów, w których składowane jest około 3,3 mln beczek z bourbonem. Biorąc pod uwagę całe zbiory straty spowodowane pożarem, to tylko 1,4 proc. całkowitych zapasów.
Mimo że straty szacowane są na setki milionów dolarów, to producent zapewnił, że magazyny były ubezpieczone także na wypadek pożaru. Jak poinformowała rzeczniczka prasowa firmy, pożar przetrwało kilka beczek, ale alkohol, który się w nich znajduje, nie będzie się nadawał do spożycia.
Setki butelek z jednej beczki
Jak podaje Bloomberg, z jednej beczki wytwarza się od 150 do 210 butelek alkoholu. Ceny trunku wahają się od 15 do 35 dolarów. Straty, które poniesiono w efekcie pożaru, mogą sięgać od 90 do 300 mln dolarów. Rzeczniczka prasowa powiedziała jednak, że zapasy, które spłonęły, to bardzo młoda whisky, więc straty są niższe od szacowanych.
Czytaj też:
„Kapsuła czasu” odnaleziona na uniwersytecie. Wśród skarbów... butelka whisky