W komunikacie Marian Banaś wyjaśnia, że kamienicę w Krakowie, o której pisał portal Onet.pl, nabył „wraz z domem letniskowym w Szczepanowie od Pana Henryka Stachowskiego, byłego żołnierza AK i Kedywu na podstawie umowy dożywocia z dnia 12 kwietnia 2001 r”. Banaś informuje, że Stachowskiego poznał w Solidarności w 1980 roku, co „zaowocowało głęboką przyjaźnią”. Tłumaczy też, że nieruchomość wydzierżawił zgodnie z prawem.
„W związku z objęciem w dniu 19 listopada 2015 r. stanowiska podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów, chcąc możliwie szybko i bez konieczności dalszego angażowania mojego czasu sfinalizować sprzedaż nieruchomości, w dniu 19 grudnia 2015 roku (tj. 30 dni od objęcia urzędu) zawarłem w formie aktu notarialnego przedwstępną warunkową umowę jej sprzedaży dotychczasowemu dzierżawcy, który zobowiązał się kupić nieruchomość najpóźniej do dnia 30 września 2017 roku. Jednakże z uwagi na nieotrzymanie kredytu bankowego dzierżawca w marcu 2018 roku zrezygnował z kupna nieruchomości” – wyjaśnia dalej Banaś. Dodaje, że w związku z tym nie zgadza się z zarzutami, jakoby umowa miała charakter fikcyjny bądź sprzeczny z obowiązującymi przepisami prawa. Podkreśla, że gdyby tak było, notariusz odmówiłby współpracy.
Marian Banaś w swoim oświadczeniu nawiązuje też do publikacji TVN o „pokojach na godziny”, wyjaśniając, że złożył pozew przeciwko stacji. Pisząc o publikacji „Rzeczpospolitej”, dotyczącej jego współpracowników z ministerstwa finansów, Banaś oświadcza, że zgada się z treścią komunikatu resortu. „Niezależnie od tego chciałbym podkreślić, że łączenie mnie z działalnością osób podejrzanych o popełnienie przestępstw karno-skarbowych a zatrudnionych wcześniej w resorcie finansów, jest manipulacją i nadużyciem” – dodaje.
Czytaj też:
Współpracownik Banasia kierował mafią VAT-owską? Jest komentarz Ministerstwa Finansów