W portach na południu Europy od ponad miesiąca zajmowane są warte miliony jachty należące do oligarchów, a „zaplombowanie” każdej kolejnej jednostki pływającej jest przedstawiane jako sukces służb. Tyle tylko, że może to być preludium do poważnych kłopotów, z którymi będą sobie musiały poradzić władze portów i firmy dbające o bezpieczeństwo jachtów. Przecież nawet unieruchomione jednostki muszą być serwisowane, a to kosztuje – a ustalenie, kto ponosi koszty bieżących napraw, może nastręczać trudności.
Właściciele jachtów nie chcą się ujawniać
Reuters podaje przykład superjachtu Amore Vero, który – zdaniem francuskich władz — należy do oligarchy Igora Sieczina, jednego z najbardziej zaufanych ludzi Władimira Putina. Jacht o długości 86 metrów został zajęty w nocy 2 marca w porcie niedaleko Marsylii. Firma wynajęta do serwisowania jednostki nie wie, kogo obarczać kosztami koniecznych napraw. Zaniechać prac nie można, więc dyrektor stoczni La Ciotat przyznał w rozmowie z agencją, że nadal wystawia faktury, ale nie wie, kto je opłaci.
Reuters informuje, że z podobnymi dylematami muszą radzić sobie władze innych portów, w których cumują superjachty. Trudność z ustaleniem właściciela wynika z tego, że kwestie własnościowe są bardzo zagmatwane, w dokumentach rzadko widnieje nazwisko właściciela, bo ten ukrywa się za spółkami zarejestrowanymi w rajach podatkowych. Amore Vero na przykład pływa pod banderą Kajmanów. Z powodu tych niejasności nie wiadomo, czy zadokowany we Włoszech jacht o nazwie Szeherezada należy do Władimira Putina. Wiele na to wskazuje, ale nie znajduje to potwierdzenia w dokumentach.
Jeśli oligarchowie nie wezmą na siebie kosztów serwisowania jachtów, właściciele portów, którzy ponoszą koszty związane z dokowaniem ogromnych jednostek – oraz firmy serwisowe – będą musiały wdrożyć procedury egzekucyjne. Cytowany przez Reutersa John Dalby, właściciel firmy Marine Risk Management, która zajmuje się odzyskiwaniem aktywów morskich w imieniu ubezpieczycieli i banków, przyznał, że rządy krajów śródziemnomorskich mają niewielkie doświadczenie w zawiłościach prawnych związanych z zajmowaniem superjachtów. Stąd można przypuszczać, że drogie jednostki wkrótce staną się dla nich przekleństwem.
Czytaj też:
Kolejny jacht oligarchy zatrzymany. Załoga wpadła w zasadzkę