Spowalnia tempo wzrostu cen żywności. Ekonomiści Polskiego Instytutu Ekonomicznego zauważyli w najnowszej analizie, że indeks światowych cen żywności publikowany przez agendę Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) obniżył się od marca do października ze 160 pkt. do 135,9 pkt. – powróciły tym samym na poziom sprzed wybuchu wojny.
Pierwsza jaskółka, ale ceny mogą ponownie zacząć wzrastać
Najmocniej spadły ceny produktów, które podrożały w wyniku inwazji, tj. roślin oleistych oraz zbóż. Mniej na giełdach płaci się także za inne surowce rolne, np. mięso, nabiał i cukier.
Ceny spadły o 15 proc., ale nie od razu zobaczymy korzystne zmiany w sklepach. Zmiany zazwyczaj są dostrzegalne dopiero po ok. 6 miesiącach. „Spodziewamy się, że w I kwartale 2023 r. tempo wzrostu cen w Polsce będzie nadal zbliżone do 20 proc. Równocześnie w każdym z kolejnych kwartałów spadki sięgać będą ok. 5 pkt. proc. W efekcie na koniec 2023 r. tempo wzrostu cen żywności w Polsce oscylować będzie wokół 6,5 proc”. – przewidują analitycy PIE.
Sygnały o spadających cenach cieszą, ale za wcześnie, by zakładać, że to już koniec wzrostów. Zagrożeniem dla prognoz cen żywności jest wzrost cen energii oraz nawozów, które podrożały na skutek rosyjskiej napaści na Ukrainę. Dopóki trwa wojna, dopóty nie można być pewnym, że ceny energii i gazu (które przekładają się na ceny nawozów), mogą rosnąć.
Mniej kupujemy, wydajemy więcej
Tak długo, jak ceny są wysokie i rosną zdecydowanie szybciej niż nasze zarobki, szukamy sposobów, by oszczędzić – a i tak wydajemy więcej niż byśmy chcieli.GfK Polonia podała niedawno dane, z których wynika, że w pierwszych dziewięciu miesiącach 2022 r. wartość dóbr spożywczych zakupionych przez polskie gospodarstwa domowe wzrosła o 10,3 proc., ale jednocześnie wielkość zakupów skurczyła się o 2 proc. To znaczy, że kupujemy mniej, ale rosnące ceny powodują, że płacimy dużo więcej niż rok wcześniej.
Czytaj też:
Polacy szukają pomysłu na tanie święta. Zabawki dla dzieci z promocji, wino z dyskontu