Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przygotowało projekt ustawy przewidujący reformę Państwowej Inspekcji Pracy (PIP). Reforma przewiduje zasadniczą zmianę – od początku 2026 roku inspektorzy mają zyskać kompetencję do przekształcania nieprawidłowo zawartych umów cywilnoprawnych w umowy o pracę w drodze decyzji administracyjnej, ze skutkiem natychmiastowym. Dotąd o istnieniu stosunku pracy rozstrzygały sądy. Zapisy tej reformy zostały wpisane do KPO zamiast innego kamienia milowego, jakim było oskładkowanie umów-zleceń.
Proponowane zmiany budzą duże kontrowersje. Zwolennicy reformy wskazują na skuteczniejszą walkę z tzw. śmieciówkami i uszczelnienie systemu. Przeciwnicy mówią o nadmiernej ingerencji i niepewności dla firm.
Wipler ostro o Dziemianowicz-Bąk. „Opętana wariatka"
Suchej nitki na projekcie nie zostawił poseł Konfederacji Przemysław Wipler. – Konfederacja jest przeciwna, by niszczyć polskie firmy i uderzać w miliony polskich mikrofirm, rodzinnych, często jednoosobowych. Skutkiem przepisów, które chce wprowadzić rząd, że przychodzi urzędnik i mówi: "umowa, którą masz ze swoim partnerem, to jest umowa o pracę", oznacza dla tych małych firm (...), że z mocą wsteczną będziesz musiał oddać cały VAT, który odliczyłeś na wszystkich zakupach z odsetkami – powiedział w dzisiejszym wywiadzie w „Graffiti" w Polsat News Wipler.
Zdaniem posła Konfederacji może dojść do procederu przenoszenia umów do spółek np. maltańskich lub cypryjskich. – Pani minister Dziemianowicz-Bąk zachowuje się jak opętana wariatka w tym temacie. Przestrzegam ministra Domańskiego, ministra Berka i pana premiera Donalda Tuska – podkreślił poseł Konfederacji.
Reforma PIP budzi spory w samym rządzie. Z dystansem wypowiadał się w tej sprawie wspomniany przez Wiplera minister ds. nadzoru nad wdrażaniem polityki rządu Maciej Berek. Odnosząc się do tego sportu szefowa resortu pracy wskazuje w dzisiejszym wywiadzie dla Money.pl, że Berek sprzeciwiał się temu, aby jednoosobowo inspektor pracy podejmował decyzje ws. przekształcenia umowy. Dziemianowicz-Bąk podkreśla, że w projekcie nie ma takiej propozycji.
– Cały system i proces jest i będzie dużo bardziej złożony i wieloosobowy. Inspektor terenowy przeprowadzać będzie kontrolę, ale to inspektor okręgowy podejmować będzie kroki w kierunku wydania decyzji administracyjnej i – w przypadku stwierdzenia, że są do tego wystarczające podstawy – taką decyzję wyda. Od tej decyzji Okręgowego Inspektora Pracy przysługiwać będzie odwołanie najpierw do Głównego Inspektora Pracy, a następnie także do sądu. Nie ma więc obawy, nie będzie to arbitralna, jednoosobowa decyzja jednego urzędnika – tłumaczy ministra.
Czytaj też:
Bezrobocie w Polsce będzie rosło? Ekspertka tłumaczyCzytaj też:
Dino szuka pracowników. Tyle można zarobić
