"W związku z trwającymi rozmowami z potencjalnymi nabywcami obu stoczni oraz w związku ze zobowiązaniem podjętym przez premiera Tuska, że do 12 września br. zostaną przedstawione nowe plany, postanowiliśmy odroczyć formalne przyjęcie decyzji negatywnej. Minęła już ponad połowa przyznanego przez Komisję dodatkowego czasu, a więc władze polskie muszą wykorzystać swoją ostatnią szansę na przedstawienie rozwiązań, które zagwarantują osiągnięcie rentowności stoczni bez przyznawania nienależnych dotacji" - oświadczyła drogą komunikatu prasowego unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes.
Dotychczasowe plany KE odrzuciła. W oficjalnym komunikacie stwierdziła, że "obecne plany restrukturyzacji Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej przedstawione przez władze polskie są niezgodne z wytycznymi wspólnotowymi dotyczącymi pomocy państwa w celu ratowania i restrukturyzacji zagrożonych przedsiębiorstw oraz, że pomoc wypłacona stoczniom naruszałaby zasady pomocy państwa ustanowione w Traktacie WE i skutkowałaby poważnym zakłóceniem konkurencji".
Niemniej KE nie wyklucza, że zainteresowanie ze strony prywatnych inwestorów i ich zaawansowane rozmowy z polskim rządem "mogłoby doprowadzić do zadowalającego rozwiązania w krótkim czasie".
KE ostrzegła, że jeśli w tych ostatecznych planach nie zostaną naniesione wymagane przez nią poprawki, "jedynym możliwym wyjściem będzie decyzja o ich odrzuceniu i zażądanie zwrotu środków pomocy".
"Przez ostatnie cztery lata dokonywaliśmy ogromnych wysiłków, aby we współpracy z władzami polskimi znaleźć zadowalające rozwiązanie w celu zapewnienia stałych miejsc pracy oraz długoterminowej rentowności stoczni. Z przykrością stwierdzam, że Komisja nie może zaakceptować obecnych planów restrukturyzacyjnych, ponieważ nie zapewniłyby one osiągnięcia tego celu" - podkreśliła Kroes.
Chodzi o pomoc, jaką stocznie dostały po 1 maja 2004 r., czyli po wejściu Polski do UE. Według KE, Stocznia Gdynia korzystała z różnych środków pomocy (przede wszystkim środków na dokapitalizowanie oraz pożyczek) o wartości 497 mln euro, a także z gwarancji na produkcję w wysokości 915 mln euro (wartość nominalna pomocy). Jeśli chodzi o Stocznię Szczecińską, to otrzymała ona pomoc wartą 165 mln euro, a także gwarancje na produkcję w wysokości 570 mln euro (również wartość nominalna).
KE uważa, że przynajmniej od 2004 roku stocznie nie osiągnęły zysku na żadnym z wyprodukowanych statków, a swoje przetrwanie zawdzięczają jedynie dotacjom.
KE wymaga, by ostateczne plany restrukturyzacji stoczni zapewniały ich długoterminową rentowność, przewidywały odpowiednie środki wyrównawcze (czyli redukcje mocy produkcyjnych by skompensować otrzymaną pomoc publiczną) oraz były w znacznej części sfinansowane ze środków własnych przedsiębiorstwa - a nie dzięki dalszemu wsparciu Skarbu Państwa.
"Jeśli w planach restrukturyzacyjnych, które mają zostać przedstawione we wrześniu, nie zostaną wyeliminowane nieprawidłowości, jakie KE stwierdziła w obecnych planach, nie będzie ona miała innego wyjścia, jak tylko uznać pomoc państwa bezprawnie przyznawaną stoczniom od maja 2004 r. za niezgodną ze wspólnym rynkiem i zażądać jej zwrotu wraz z odsetkami" - podkreślono w komunikacie KE.
W sprawie sprywatyzowanej stoczni w Gdańsku polski rząd już wcześniej dostał od KE czas do września.
Polski rząd wspólnie z inwestorami przedstawi do 12 września KE plany restrukturyzacji stoczni, które zapewnią ich trwałą rentowność przy minimalnej pomocy państwa - powiedział wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik."Zrobimy wszystko, aby tego typu plany zostały przedstawione Komisji Europejskiej" - powiedział Gawlik.
"Po polskiej stronie były zapewnienia na najwyższym politycznym szczeblu, że teraz polski rząd zrobi wszystko, co w jego mocy, by naprawić niedociągnięcia w planach restrukturyzacji" - powiedział na konferencji prasowej rzecznik Kroes, Jonathan Todd.
"W porównaniu z czterema latami, od kiedy zajmujemy się polskimi stoczniami, dwa dodatkowe miesiące to niewiele" - dodał.
ab, pap, keb