Rosja odnotowała demograficzny sukces - pierwszy raz od 15 lat nie zmniejszyła się liczba jej mieszkańców. Kreml się cieszy, bo rośnie nowa porcja obrońców ojczyzny, jednak eksperci pozostają sceptyczni. Żeby wzrostowa tendencja mogła się utrzymać potrzebna jest zmiana stylu życia, a nie tylko wysokie becikowe.
W 2009 r. urodziło się w Rosji o 2,8% więcej dzieci niż w roku poprzednim. Jednak poziom aborcji nadal jest bardzo wysoki. W 2008 r. - jak podaje agencja ITAR - TAS - na 1,714 milionów narodzin, przypadło 1,236 milionów oficjalnie zarejestrowanych aborcji.
Ujemny przyrost naturalny to jedna z największych zmór współczesnej Rosji. Kasandryczne wizje wymierającej nacji i państwa w niebezpieczeństwie, które od Wschodu zaleją Chińczycy, a od Południa wyznawcy Islamu to straszak powtarzany jak mantra od 1989 r., kiedy raptownie spadła liczba nowonarodzonych Rosjan. Od kilku lat Kreml dwoi się i troi, promując wielodzietność. W 2007 r. Władimir Putin wprowadził hojne becikowe, które miało zachęcić Rosjanki do rodzenia: za drugie i każde kolejne dziecko mogą liczyć na pomoc państwa wartości 7 tys. euro.
Oprócz pomocy materialnej do wielodzietności mają przekonać Rosjan również stokrotki. Chodzi o ustanowiony trzy lat temu Dzień Rodziny, Miłości i Wierności, któremu patronuje pierwsza dama, Swietłana Miedwiediew i moskiewski patriarcha Kiryl. Stokrotka jest symbolem tych - trącących kiczem - "prawosławnych Walentynek".
Latem minionego roku miałam okazję uczestniczyć w świętowaniu Dnia Rodziny. Co symptomatyczne - wśród zgromadzonych na okolicznościowym koncercie rodzin dominował model 2+1. Niemal wszystkie zaproszone na scenę kobiety, na pytanie, ile mają dzieci, odpowiadały, że jedno. Mieszkanki dużych miast nie chcą mieć więcej potomstwa - proponowane becikowe i tak nie pomoże na niebotyczne ceny mieszkań. Poza tym chodzi nie tylko o dobrobyt.
Olbrzymim problemem jest nieobecność ojca w rodzinie. W Rosji mężczyźni żyją o wiele krócej niż kobiety i głównym tego powodem jest oczywiście nadużywanie alkoholu. W latach 90. miała miejsce prawdziwa plaga śmiertelności młodych mężczyzn, którzy ginęli jak muchy w przestępczych porachunkach (kto nie wierzy, niech wybierze się na rosyjskie cmentarze). Kobiety nie decydują się na dużą rodzinę, mając świadomość, że wszystko wcześniej czy później zostanie na ich głowie.
Dlatego oprócz stymulowania rozrodczości, ważne jest zmniejszenie śmiertelności. To zadanie utrudnia rozpowszechniony alkoholizm, brak medycznej profilaktyki i zły stan służby zdrowia. Swój udział w skracaniu długości życia mają także wypadki drogowe - Rosja od wielu lat utrzymuje się w czołówce państw z najwyższym odsetkiem śmiertelnych ofiar na drodze.
Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni i głośno odtrąbiony sukces może okazać się jedynie krótkoterminową fartem. Trzymajmy jednak kciuki za Rosjan - poczucie demograficznego zagrożenie źle wpływa na samopoczucie i jest dobrą
glebą dla rozpowszechniania wrogości przeciw cudzoziemcom.
Ujemny przyrost naturalny to jedna z największych zmór współczesnej Rosji. Kasandryczne wizje wymierającej nacji i państwa w niebezpieczeństwie, które od Wschodu zaleją Chińczycy, a od Południa wyznawcy Islamu to straszak powtarzany jak mantra od 1989 r., kiedy raptownie spadła liczba nowonarodzonych Rosjan. Od kilku lat Kreml dwoi się i troi, promując wielodzietność. W 2007 r. Władimir Putin wprowadził hojne becikowe, które miało zachęcić Rosjanki do rodzenia: za drugie i każde kolejne dziecko mogą liczyć na pomoc państwa wartości 7 tys. euro.
Oprócz pomocy materialnej do wielodzietności mają przekonać Rosjan również stokrotki. Chodzi o ustanowiony trzy lat temu Dzień Rodziny, Miłości i Wierności, któremu patronuje pierwsza dama, Swietłana Miedwiediew i moskiewski patriarcha Kiryl. Stokrotka jest symbolem tych - trącących kiczem - "prawosławnych Walentynek".
Latem minionego roku miałam okazję uczestniczyć w świętowaniu Dnia Rodziny. Co symptomatyczne - wśród zgromadzonych na okolicznościowym koncercie rodzin dominował model 2+1. Niemal wszystkie zaproszone na scenę kobiety, na pytanie, ile mają dzieci, odpowiadały, że jedno. Mieszkanki dużych miast nie chcą mieć więcej potomstwa - proponowane becikowe i tak nie pomoże na niebotyczne ceny mieszkań. Poza tym chodzi nie tylko o dobrobyt.
Olbrzymim problemem jest nieobecność ojca w rodzinie. W Rosji mężczyźni żyją o wiele krócej niż kobiety i głównym tego powodem jest oczywiście nadużywanie alkoholu. W latach 90. miała miejsce prawdziwa plaga śmiertelności młodych mężczyzn, którzy ginęli jak muchy w przestępczych porachunkach (kto nie wierzy, niech wybierze się na rosyjskie cmentarze). Kobiety nie decydują się na dużą rodzinę, mając świadomość, że wszystko wcześniej czy później zostanie na ich głowie.
Dlatego oprócz stymulowania rozrodczości, ważne jest zmniejszenie śmiertelności. To zadanie utrudnia rozpowszechniony alkoholizm, brak medycznej profilaktyki i zły stan służby zdrowia. Swój udział w skracaniu długości życia mają także wypadki drogowe - Rosja od wielu lat utrzymuje się w czołówce państw z najwyższym odsetkiem śmiertelnych ofiar na drodze.
Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni i głośno odtrąbiony sukces może okazać się jedynie krótkoterminową fartem. Trzymajmy jednak kciuki za Rosjan - poczucie demograficznego zagrożenie źle wpływa na samopoczucie i jest dobrą
glebą dla rozpowszechniania wrogości przeciw cudzoziemcom.