Brakiem rzetelnej informacji na temat kondycji finansów publicznych Beata Szydło obwinia szefa resortu finansów Jacka Rostowskiego. – Minister unika merytorycznych rozmów, stosując retorykę polityczną, powoduje to dużo niepewności – twierdzi posłanka PiS. Beata Szydło zwraca także uwagę na brak sprawozdania z wykonania budżetu za ubiegły rok. – Jeśli nawet sam rząd mówi, że mamy trudną sytuację finansów publicznych to warto byłoby zobaczyć, jak w ubiegłym roku wyglądało egzekwowanie budżetu – apeluje.
Jakoś się uda- Uważam, że jeżeli budżet zostanie teraz przyjęty, to nowelizacja okaże się niezbędna. Posłanka twierdzi, że będzie to zadanie dla następnego rządu, gdyż według niej PO chce uniknąć kłótni budżetowych w czasie prezydencji w UE. – Nawet, gdy wygra PO to i tak odpowiedzialność za potrzebę nowelizacji zrzucono by na tysiące innych czynników – przewiduje.
Zdaniem wiceprezes PiS, rząd prezentuje strategię „jakoś się uda", licząc na to, że wskaźniki PKB i inflacji będą zgodne z założonymi oczekiwaniami. – Projekt jest dość optymistyczny, ale niepokoi przyjęcie bardzo dużych dochodów z podatków – dodaje. Beata Szydło podkreśla również fakt przyjęcia ustawy, która, według niej, daje rządowi możliwość dalszego podwyższania podatków.
Nie będzie kontrowersji- Poraża także liczba urzędników, których Platforma zatrudniła w czasie swoich rządów – mówi posłanka PiS. Przewiduje jednak, że ideą PO jest jak najszybsze przyjęcie budżetu, który, jej zdaniem, nie będzie kontrowersyjny i nie wzbudzi sprzeciwu różnych grup społecznych. – Sfera budżetowa to głównie urzędnicy, którym trudno protestować, zatem rząd zapewni im gwarancję pewnego spokoju w postaci niewielkich podwyżek – twierdzi posłanka. Według wiceprezes PiS Platforma chce uniknąć większych napięć społecznych, stąd pomysł wczesnego przyjęcia budżetu.
kdr, „Nasz Dziennik"