Panhelleńska Federacja Marynarzy poinformowała, że żaden prom nie wypłynie we wtorek i w środę z Pireusu, ani z sąsiednich portów Lawrio i Rafina. - Udział w strajku jest stuprocentowy. Funkcjonowanie wszystkich portów w kraju zostało zawieszone - powiedział jeden z organizatorów protestu Antonis Dalakojorgos. Dodał, że wymusiła to bezwzględna polityka rządu, który wprowadził środki oszczędnościowe likwidujące zdobyte w ciągu dziesięcioleci uprawnienia pracownicze.
Federacja, której nie udało się osiągnąć porozumienia z rządem w sprawie drastycznych cięć dodatków do pensji, poinformowała też, że wielu z jej członków od miesięcy nie dostaje wynagrodzenia. Dalakojorgos zapowiedział kolejne protesty, jeśli żądania związkowców nie zostaną spełnione. Dodał, że związek po świętach podejmie konieczne decyzje.
Przedstawiciele branży turystycznej wezwali do odwołania strajku lub zmiany jego terminu, twierdząc, że potencjalne konsekwencje protestu mogą być katastrofalne, ponieważ turyści prawdopodobnie odwołają świąteczne rezerwacje.
Wstrzymanie pracy przez marynarzy odbije się niekorzystnie także na transporcie towarów z Krety, której gospodarka opiera się na turystyce i sprzedaży płodów rolnych - pisze grecki dziennik "I Kathimerini". Według szefa stowarzyszenia rolników z Tymbaki na Krecie, strajk promów pociągnie za sobą zniszczenie ponad 15 tys. ton produktów rolnych.sjk, PAP