Dziennikarze Onetu, powołując się na nieoficjalne informacje, podali, że pracownica CBA mogła okraść instytucję na nawet blisko pięć milionów złotych. – Miała tego dokonać pracownica pionu finansowego Biura. Kobieta, mając pełną wiedzę o pieniądzach przepływających przez tę instytucję, sukcesywnie wyprowadzała je z funduszu operacyjnego Biura. W sumie mogło to być nawet blisko pięć mln zł – przekazał anonimowy informator Onetu. Niewykluczone, że opisywana sprawa przyczyniła się do odwołania szefa pionu finansów oraz pionu bezpieczeństwa wewnętrznego CBA.
Z prośbą o komentarz w sprawie dziennikarze Onetu zwrócili się do CBA. „CBA nie informuje o decyzjach kadrowych, podejmowanych wobec funkcjonariuszy i pracowników Biura. Nie jest prawdą, jakoby Centralne Biuro Antykorupcyjne utraciło jakiekolwiek środki finansowe” – poinformował Temistokles Brodowski, rzecznik CBA.
Nie 5 a 10 mln zł?
„Puls Biznesu” podaje, że najnowsze ustalenia kontrolne wskazują na znacznie większą lukę w finansach niż pierwotnie się wydawało. „Możliwe, że skala malwersacji jest prawie dwukrotnie większa i wynosi około 10 mln zł” – czytamy. Jak podaje „Puls Biznesu”, powołując się na własne źródła, szef CBA Ernest Bejda miał złożyć dymisję na ręce Mariusza Kamińskiego. Rezygnacja miała nie zostać przyjęta.
Czytaj też:
Polskie MSZ odpowiada Rosji. „To nie wyzwolenie, a przyniesienie niewoli komunistycznej”