Wielu kierowców przestraszyło się wczoraj, że w wyniku agresji Rosji na Ukrainę i nałożenia na Rosję międzynarodowych sankcji, wzrosną ceny benzyny, a nawet zabraknie jej na stacjach benzynowych. Stąd kolejki na stacjach i tankowanie „pod korek”. Rzecznik PKN Orlen Joanna Zakrzewska poinformowała, że wczoraj na stacjach paliw sprzedaż wzrosła nawet o 400 proc.
Dziś już mniejsze zainteresowanie tankowaniem na Orlenie
„Dzisiaj odnotowujemy już mniejszy ruch na stacjach, jednak aby usprawnić ich pracę, czasowo sprzedajemy paliwo wyłącznie do baków samochodowych” – czytamy w komunikacie.
Rzecznik zapewnia, że Orlen dysponuje odpowiednimi zapasami, które gwarantują ciągłość dostaw.
Nawet jeśli w dystrybutorach nie zabraknie benzyny, to niezaprzeczalnym faktem jest, że płacimy za nią więcej. Jeszcze wczoraj ceny oscylowały w granicach 5,50 za litr benzyny 95. Dziś na niektórych stacjach widać już ceny nawet o 20 groszy wyższe. W całej Polsce masa jest również przykładów prywatnych przedsiębiorców, którzy postanowili zwiększyć ceny do horrendalnych poziomów. Jest to jednak wykorzystywanie strachu i przyłączanie się do kampanii dezinformacyjnej.
Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek powiedział, że nie ma jego zgody na podnoszenie cen przez stacje działające pod logo Orlenu albo odkupujące paliwa od koncernu. Zapowiedział, że zakończy współpracę z firmami, które dopuszczają się takich działań spekulacyjnych.
Czytaj też:
Spekulacje na stacjach paliw. Obajtek zapowiedział rozwiązanie umów z nieuczciwymi firmami