Na stacjach benzynowych widać już pierwsze efekty wojny na Ukrainie. Mimo tego, że cena ropy naftowej zatrzymała swój nagły wzrost, to właściciele stacji podnoszą stawki. Do sytuacji ekonomicznej dochodzą jeszcze szerzące się po internecie i w przekazach ustnych nieprawdziwe informacje na temat potencjalnych braków w dostawach paliw.
Ceny benzyny w górę. Znów blisko 6 zł za litr
Warto przypomnieć, że jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę ceny paliw stopniowo rosły. Wielokrotnie pisaliśmy o tym, że wpływ na to ma inflacja, która stale rośnie, ale także napięcie, które od tygodni narastało wokół Ukrainy. W ostatnim etapie przed zbrojnym atakiem reżimu Władimira Putina obawy o skutki sankcji były na rynku coraz większe.
Jeszcze wczoraj ceny paliwa oscylowały w granicach 5,50 za litr benzyny 95. Dziś na niektórych stacjach widać już ceny nawet o 20 groszy wyższe. W całej Polsce masa jest również przykładów prywatnych przedsiębiorców, którzy postanowili zwiększyć ceny do horrendalnych poziomów. Jest to jednak wykorzystywanie strachu i przyłączanie się do kampanii dezinformacyjnej. Działania w tej sprawie zapowiedział m.in. prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. To właśnie koncern paliwowy sprzedaje paliwo w hurcie do części lokalnych stacji benzynowych.
Tarcze antyinflacyjne zadziałały na chwilę
Sprawdza się niestety scenariusz, o którym pisaliśmy. Chodzi o kończący się efekt tarczy antyinflacyjnej 2.0. 1 lutego weszły w życie kolejne rozwiązania nazwane tarczą antyinflacyjną 2.0. Główne założenia to obniżka podatku VAT na żywność i paliwa. W przypadku produktów spożywczych podatek został obniżony z 5 do 0 proc. VAT na paliwa spadł z 23 do 8 proc. Efekt można było zauważyć od razu. Litr benzyny pb95 potaniał z blisko 6 zł na około 5,20 zł. Efekt niestety powoli się rozmywa. Ceny mimo obniżonego VAT-u i zdjętej akcyzy (w ramach pierwszej tarczy antyinflacyjnej), znów zmierzają w stronę 6 zł.
Wpływ na to ma również cena ropy naftowej. Jeszcze wczoraj obserwowaliśmy dynamiczny wzrost cen surowca. Za baryłkę Brent w szczycie trzeba było zapłacić ponad 105 dolarów. Kurs jednak ustabilizował się w poniżej granicy 100 dolarów, co mimo wszystko jest bardzo wysoką ceną, która będzie windowała ceny na stacjach. Na uspokojenie się kursu wpływ miały m.in. słowa prezydenta Joe Bidena, który obiecał, że USA zwiększą dostawy ropy na rynek.
Czytaj też:
Cena ropy naftowej reaguje na sytuację na Ukrainie. Już niedługo na stacjach znów zapali się 6 zł