Wojna za naszą wschodnią granicą, a w ostatnim czasie również galopująca inflacja sprawiła, ze wróciła dyskusja dotycząca przytępienia polski do strefy euro. Z przeprowadzonego niedługo po ataku Rosji na Ukrainę badania pracowni ARC Rynek i Opinia wynika, że ponad połowa Polaków (52 proc.) twierdzi, że czułoby się bezpieczniej, gdyby nasz kraj znalazł się w strefie euro. Mniej więcej w tamtym czasie „Rzeczpospolita” przeprowadziła badanie na grupie 37 naukowców, którzy wzięli udział w XII rundzie panelu eksperckiego. Blisko dwie trzecie z nich zgodziło się z tezą, że „wydarzenia w Ukrainie stanowią argument na rzecz możliwie szybkiego przystąpienia Polski do strefy euro”. Przeciwnego zdania był co czwarty uczestnik spotkania.
Jarosław Kaczyński o euro
Wygląda jednak na to, że tematu przystąpienia Polski do strefy euro w najbliższym czasie nie należy się spodziewać. Kwestia ta pojawiła się podczas serii pytań do lidera partii rządzącej Jarosława Kaczyńskiego, podczas wczorajszej wizyty w Sochaczewie. – To się nam po prostu nie opłaca, natomiast opłaca się innym, a w szczególności opłaca się Niemcom – powiedział Kaczyński, dodając, że w jego ocenie euro służy jedynie najsilniejszym państwo.
Przypomnijmy, że w maju decyzję o przystąpieniu do strefy euro podjął chorwacki parlament. Za zmianą kuny na euro opowiedziało się 117 deputowanych, zaś przeciw było tylko 13. Na początku czerwca Komisja Europejska ogłosiła, że Chorwacja spełniła wszystkie wymogi konwergencji i może przyjąć wspólną walutę.
Euro zastąpi kunę 1 stycznia 2023 roku. Rok później wspólną walutę planuje przyjąć Bułgaria. Tamtejszy rząd pod koniec maja zatwierdził plan w tej sprawie.
Czytaj też:
Nietypowy początek przemówienia Jarosława Kaczyńskiego. „Przepraszam!”