– Czynniki krajowe odpowiadają za mniej więcej 30 proc. wzrostu cen. Zdecydowana większość inflacji wynika jeszcze ze skutków pandemii. Mam na myśli przerwane łańcuchy dostaw oraz wyższe ceny surowców i transportu. Dodatkowym szokiem dla gospodarki jest wojna w Ukrainie, windująca ceny surowców, ropy, węgla i żywności. Co więcej, mamy do czynienia z twardymi lockdownami w Chinach. Polska nie jest samotną wyspą, lecz połączona różnymi zależnościami z innymi systemami gospodarczymi świata – powiedziała w rozmowie z serwisem Business Insider Polska minister finansów Magdalena Rzeczkowska.
Przypomniała, że w ramach walki ze wzrostem cen rząd przedłużył niedawno tarczę antyinflacyjną o kolejne trzy miesiące; w przeciwnym razie wygasłyby wraz z końcem lipca. Minister uprzedziła, że gdy tarcze zostaną zniesione, zobaczymy skok inflacji. – Mamy nadzieję, tak jak NBP, że szczyt inflacji zobaczymy w okresie sierpień-wrzesień. Później ceny będą się stabilizować. Inflacja pozostanie na podwyższonym poziomie, ale sytuacja będzie bardziej stabilna – powiedziała.
Wakacje kredytowe: każdy musi przeliczyć, czy mu się opłaca
Magdalena Rzeczkowska została też zapytana o to, dlaczego ustawa o wakacjach kredytowych nie przewiduje kryterium dochodowego, lecz pozwala skorzystać z nich każdemu kredytobiorcy. Zapewniła, że zasadność wprowadzenia kryterium była analizowana, ale problemem jest takie ustalenie progu, by nikt nie czuł się wykluczony.
– Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie niezadowolony. Ostatecznie zapadła decyzja, że wakacje kredytowe są dla wszystkich, niezależnie od progu dochodowego i sytuacji domowego budżetu. Niemniej osoba, która się na nie zdecyduje, powinna to dobrze rozważyć. Jedną z możliwości, o ile pozwala na to kredyt, jest skorzystanie z wakacji kredytowych i wcześniejsza spłata części kapitałowej kredytu – powiedziała minister.
Podkreśliła, że każdy zadłużony musi zastanowić się, czy przerwa w spłacie rat jest rzeczywiście korzystna w jego sytuacji.
Jeśli trzeba, to pieniądze się znajdą
W kontekście rosnących wydatków gospodarstw domowych – na żywność, energię, gaz, paliwo, a wkrótce i ogrzewanie – padło pytanie, czy państwo jest gotowe wypłacać nowe świadczenia socjalne lub zwiększać wysokość obecnie istniejących. I czy ona, jako strażnik państwowej kasy, będzie w stanie znaleźć pieniądze.
– Jeśli będzie trzeba, to znajdę. Tak po prostu trzeba. Oczywiście będzie się to musiało odbyć kosztem jakichś oszczędności. Po raz kolejny przejrzymy, co się dzieje w poszczególnych działach budżetu. Ten rok będzie wyzwaniem, bo koszty bieżące rosną zarówno po stronie funkcjonowania państwa, jak i również przedsiębiorców i wszystkich obywateli. Z drugiej strony końcówka roku jest momentem, kiedy pojawiają się w budżecie pewne oszczędności. Dlatego, jeśli nie będzie innego wyjścia i trzeba będzie to zrobić, to będziemy działać – odpowiedziała.
Nie sprecyzowała jednak, które świadczenia mogą zostać podwyższone albo które grupy społeczne mogłyby otrzymać nowe świadczenia.