Popularna wróżka Minerva naprawdę nazywa się Gabriela Dima. Występuje w mediach, przyjmuje klientów w domu, do tego ma dyplom studiów prawniczych. I właśnie rozpoczęła pracę w rumuńskim Banku Narodowym.
Zainteresowana przyznała, że wkrótce rozpocznie nowe obowiązki i co za tym idzie, będzie musiała zmienić tryb życia na bardziej „uporządkowany”. Kobieta nie podała, kiedy zamieni karty na teczki i tabelki i dlaczego zdecydowała się na tak diametralną zmianę. W podcaście, w którym przyznała, że plotki o nowym stanowisku są prawdziwe, zapewniła za to, że nową pracę będzie wykonywać sumiennie i gotowa jest ograniczyć pojawianie się w mediach i „wypady” na miasto.
Rumunia mierzy się z taką samą inflacją, co Polska
Rumuński bank centralny mierzy się z takimi samymi wyzwaniami co nasz NBP. W czerwcu inflacja wyniosła 15,05 procent. Aby ratować sytuację, w lipcu bank centralny podwyższył stopy procentowe o 100 pb – do 4,75 proc.
„W obliczu kombinacji wyjątkowo wysokiej inflacji, rosnących oczekiwań inflacyjnych i słabych kursów walutowych uważamy, że banki centralne krajów CEE-4 (Węgry, Polska, Czechy, Rumunia) nie mają innego wyboru niż utrzymanie proaktywnego podejścia w zacieśnianiu polityki pieniężnej. Obecnie prognozujemy końcową stopę procentową na poziomie 13,00 proc. na Węgrzech oraz 8,00 proc. w Polsce, Czechach i Rumunii” – pisał pod koniec lipca bank Goldman Sachs.
Czytaj też:
Inflacja hamuje. „To będzie dziwny kryzys”