Piekarze i cukiernicy w desperacji. Wzrost rachunków sięga niekiedy 1000 proc.

Piekarze i cukiernicy w desperacji. Wzrost rachunków sięga niekiedy 1000 proc.

Chleb
Chleb Źródło: Shutterstock / DenisProduction.com
Za moment piekarnie i cukiernie staną się tylko wspomnieniem. Rachunki niektórych przedsiębiorców wzrosły o nawet 1000 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem - pisze Północna Izba Gospodarcza. Organizacja apeluje do rządu o wsparcie branży.

Po serii rozmów przeprowadzonych przez Północną Izbę Gospodarczą z zachodniopomorskimi piekarzami i cukiernikami, wnioski – jak pisze organizacja – są tragiczne, podkreślając, że za moment rzemieślnicze piekarnie i cukiernie „staną się tylko wspomnieniem”. Wielu rozmówców Izby mówi o astronomicznych rachunkach za gaz i prąd. W niektórych wypadkach wzrost rachunków wyniósł nawet 1000 proc., w porównaniu z zeszłym rokiem. Do tego dochodzą koszty pracownicze, problemy z transportem i ceny surowców, których nie da się przewidzieć. Odchodzą również klienci, którzy przysłowiową „kawę i ciastko” zaczynają traktować jako towar premium.

– Na naszych oczach mogą umrzeć największe rzemieślnicze piekarnie i cukiernie. Jeżeli nie nadejdzie opamiętanie i apele tego sektora gospodarki nie zostaną wysłuchane albo przed nami spektakularne i bolesne dla społeczeństwa bankructwa albo chleb po 12 złotych – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. – Apelujemy o szybkie działanie. Piekarze mają apel, by uczynić ich zawód pracą chronioną. Pozwoliłoby to na zatrzymanie galopady cen mediów w ich firmach, a co za tym idzie na przetrwanie – dodaje.

Astronomiczne podwyżki. Nawet o 1000 proc.

Północna Izba Gospodarcza przytacza słowa przedsiębiorcy, który prowadzi piekarnie m.in. Kamieniu Pomorskim. Wiesław Żelek podkreśla, że sytuacja całego sektora jest dramatyczna. – Piekarnictwo znalazło się na wirażu i część zakładów nie jest w stanie dać sobie rady. Jeżeli jest to sprzedaż, gdzie piekarz ma swoje sklepy to jest w stanie jeszcze sobie poradzić, choć wymaga to przerzucenia cen na klienta. Jeżeli jednak piekarz dostarcza pieczywo do sklepów detalicznych, hoteli czy do sieciówek to tutaj sprzedaż wymaga negocjacji, a te niestety się nie udają, bo np. przedszkola czy hotele po prostu nie są w stanie z tygodnia na tydzień zgadzać się na wyższe ceny, a niestety nam piekarzom tak się ceny podnosi – tłumaczy Żelek.

– Wymusza się na dostawcach jak najniższe ceny, a w tym momencie oznacza to gigantyczne straty. Od czerwca walczę z niektórymi sklepami o podwyższenie cen i nic się nie dzieje – dodaje.

Żelek wskazuje z jak dramatycznym wzrostem rachunków miał w ostatnim czasie do czynienia. – Od maja wzrosła cena gazu o 760 proc. W sierpniu kolejne ciosy. Wzrost w porównaniu z marcem do 947 proc. To są niewyobrażalne koszty. Ile musiałaby kosztować bułka, drożdżówka czy chleb? 10 złotych? 12 złotych? Przerzucenie się z gazu na olej opałowy to inwestycja w miliony złotych, bo nie da się tego zrobić z dnia na dzień. Znaleźliśmy się w katastroficznej sytuacji, a na horyzoncie nie ma panaceum na naszą sytuację. Jesteśmy chyba poza przemysłem najbardziej energochłonną branżą – mówi Żelek.

Wzrost rachunków o 1000 proc. w porównaniu do zeszłego roku dotknął Andrzeja Wojciechowskiego, właściciel piekarni w Szczecinie. Przedsiębiorca tłumaczy, że zmienił dostawcę energii, ale i tak musi spłacać w ratach gigantyczne zobowiązania. Obecną sytuację nazywa przytłaczającą. – Domagamy się uznania naszego zawodu za taki, który podlega ochronie. To pomogłoby nam zatrzymać galopujące koszty energii i moglibyśmy starać się o rekompensaty. Inaczej czarno widzę naszą przyszłość. W Szczecinie zostało już tylko dziewięć piekarni rzemieślniczych – mówi Wojciechowski.

W podobnym kryzysie znajduje się sektor cukierniczy. Wzrost cen mąki, jajek czy cukru dotkliwie odbija się na cenach. Rozmówcy Północnej Izby Gospodarczej przyznają, że w momencie wzrostu cen cukru jeździli do Niemiec, by tam kupować cukier od polskich producentów. Podkreślają, że obecna sytuacja jest gorsza niż w okresie pandemii. – Sytuacja jest gorsza niż w czasie pandemii COVID-19. Ceny wszystkiego rosną z tygodnia na tydzień. Nie ma żadnej możliwości zaplanowania budżetu nawet miesiąc czy dwa miesiące do przodu. To wiąże się z tym, że ceny rosną, a to nie jest dobrze przyjmowane przez klientów. Kawiarnia nie jest produktem pierwszej potrzeby i obawiamy się, że każde gospodarstwo domowe najpierw będzie rezygnować z przyjemności. Spadek klientów już jest odczuwalny – mówi Magdalena Kasjaniuk z jednej ze szczecińskich cukierni.

Apel do rządu

Północna Izba Gospodarcza apeluje do rządu o natychmiastowe przyjęcie programu wsparcia dla rzemieślniczych piekarni oraz dla piekarzy prowadzących wypiek tradycyjnymi metodami.

– Rząd RP musi zwrócić uwagę na sytuację piekarzy i pochylić się na ich losem. Inaczej niebawem padnie sektor gospodarki, który szczyci się ogromną tradycją, pieczołowitością i szacunkiem społecznym. Polski, tradycyjny chleb to jest nasza duma. Niestety niebawem piekarze po prostu będą zamykać działalność. W ostatnim roku takich upadłości było kilka. Każda mała piekarnia, która się zamyka to wielka strata dla społeczeństwa i tradycji gospodarczej naszego kraju – podkreśla szefowa organizacji. – Apelujemy o zamrożenie cen prądu dla piekarni i cukierni rzemieślniczych. Musi to nastąpić natychmiast – dodaje Hanna Mojsiuk.

Czytaj też:
Niemieckie piekarnie oszczędzają. Klienci kupują chleb po ciemku

Źródło: Północna Izba Gospodarcza