Warszawscy taksówkarze chcieli podwyżki opłat za przejazd. Są rozczarowani

Warszawscy taksówkarze chcieli podwyżki opłat za przejazd. Są rozczarowani

Taksówka, taxi, zdj. ilustracyjne
Taksówka, taxi, zdj. ilustracyjneŹródło:Fotolia / scharfsinn86
W czwartek na sesji Rady Warszawy radni zagłosowali przeciwko propozycji uchwały zwiększającej o 100 proc. opłaty za przejazd taksówkami. Taksówkarze przekonywali, że obowiązujące stawki maksymalne zostały ustalone w... 1995 roku. Taksówkarze nie kryją rozgoryczenia decyzją Rady.

Z propozycją podniesienia opłaty za przejazd taksówkami w Warszawie wyszli sami zainteresowani, czyli taksówkarze. Obecnie opłata za „trzaśnięcie drzwiami”, czyli rozpoczęcie kursu, wynosi 8 złotych. W projekcie uchwały zaproponowano 16. Również o 100 procent miałyby wzrosnąć stawki za kilometr jazdy. W taryfie 1 (obowiązującej w dni powszednie od godziny 6 do 22) z obecnych 3 na 6 złotych, w taryfie 2 (obowiązującej w dni powszednie w godz. 22-6 oraz w niedziele i święta w ciągu całej doby) z 4,5 na 9 złotych.

Podwyżki nie musiałyby być wprowadzane na raz

W taryfie 3 przejazd jednego kilometra wzrósłby z 6 złotych do 12 zł, a w taryfie 4 – z 9 do 18. Opłata za godzinę postoju taksówki wzrosłaby z 40 do 80 złotych.

Taksówkarze podkreślali, że to stawki maksymalne, więc korporacje mogłyby zastosować niższe stawki.

„Nie będzie tak, że dzień po wejściu uchwały będą w taksówkach obowiązywały te ceny. Wiem, że chcenie chronić warszawiaków przed podwyżkami, ale ja też jestem warszawiakiem i mam swoją rodzinę” – powiedział obecny na sesji Rady Miasta taksówkarz.

Wyraził żal, że inni przedsiębiorcy mogą podnosić ceny bez konieczności uzyskiwania zgody miejskich radnych. Jego zdaniem brak podwyżek spowoduje przenoszenie się kierowców do szarej strefy.

Szef klubu radnych KO Jarosław Szostakowski odpowiedział, że „należy zadbać, żeby nie dokładać się do podnoszenia cen”. Przypomniał, że radni z KO nie zgodzili się na podwyżkę opłat za komunikację miejską, więc nie będzie też głosował za podwyżkami za przewozy taksówkami.

Zaznaczył, że "jeżeli dzisiaj podniesiemy ceny na taksówki, to wypchniemy ludzi do tzw. przewozu osób na aplikację, a tam nie zawsze jest bezpiecznie".

Taksówkarze przekonywali, że ostatnia regulacja stawek została przeprowadzona 11 lat temu i dotyczyła jedynie zmiany wysokości opłaty za wynajęcie taksówki oraz przejechanie pierwszego kilometra

Po odliczeniu kosztów zostaje nieco ponad 3 tys. zł na życie

Taksówkarze nie kryją rozczarowania odrzuceniem ich wniosku przez radnych. Cytowany przez RMF FM Dariusz Chojnowski ze Związku Zawodowego Taksówkarzy „Warszawski Taksówkarz” powiedział, że podwyżka dałaby taksówkarzom szansę na zarobienie godnych pieniędzy.

– Koszty, jakie na co dzień ponosimy, nas dobijają. Ludziom wydaje się, że zarabiamy nie wiadomo jakie pieniądze. Tak, owszem, zarabiamy 12-14 tysięcy miesięcznie, ale przecież musimy zapłacić za paliwo, za używanie aplikacji, za czyszczenie auta, za ubezpieczenie samochodu. W moim przypadku za tę ostatnią rzecz płacę aż 10 tysięcy rocznie! Do tego dochodzi ZUS i inne rzeczy – powiedział Chojnowski.

facebook

Dodał, że po odliczeniu kosztów, przeciętnemu taksówkarzowi zostaje na życie nieco ponad 3 tysiące. – Więcej możemy zarobić w jakimś dyskoncie, przez 8 godzin, niż przez 400 godzin na taksówce – powiedział.

Taksówkarze chcą zaskarżyć uchwałę

Taksówkarze zapewniają, że nie odpuszczą, bo skoro w innych miastach udało się uchwalić podwyżki, to dlaczego warszawscy radni twierdzą, że to wykluczone? Rozmówca RMF FM powiedział, że prawnicy reprezentujący związek zawodowy „pracują już nad odpowiednimi dokumentami”.

„Spotkamy się w sądzie” – zapowiadają.

Czytaj też:
Policjanci ostro wzięli się za taksówkarzy Ubera, Bolta i innych aplikacji