Krajowy Rejestr Długów zwraca uwagę, że od września zeszłego roku kwota zaległości branży e-commerce sukcesywnie rośnie. Na koniec listopada br. zadłużenie było już o ponad 18 proc. wyższe. E-sklepy mają aktualnie 95,2 mln zł zaległości. Składają się na to nieuregulowane rachunki 4 236 firm, z których każda ma do oddania średnio prawie 22,5 tys. zł.
– To, co wyróżnia branżę, to duża rotacja na rynku. Z danych KRS wynika, że miesięcznie w Polsce rejestrowanych jest średnio 865 sklepów, a wykreślanych 525, co z jednej strony oznacza, że z każdym miesiącem polski sektor e-commerce rośnie o blisko 350 nowych podmiotów. Z drugiej zaś, że duża część firm nie radzi sobie i zmuszona jest zamknąć działalność. Często z długami – komentuje Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
E-sklepy tracą przez brak obostrzeń?
Łącki zwraca uwagę, że na sytuację sklepów online wpłynął fakt, że Polacy w ostatnim czasie chętniej korzystają także z tradycyjnego sposobu kupowania. – W okresie epidemii, kiedy sklepy i galerie były zamknięte, a ludzie bali się wychodzić z domów, przedsiębiorcy z sektora e-commerce mocno zyskali. Teraz po powrocie do zakupów stacjonarnych tempo wzrostu nieco zwolniło. Nie bez znaczenia jest także aktualna sytuacja gospodarcza – podkreśla Łącki.
Z przytoczonych przez KRD wyników przeprowadzonego w połowie tego roku badania Dun&Bradstreet (wzięło w nim udział prawie 55 tys. firm, których główną zarejestrowaną działalnością jest sprzedaż online) wynika, że w bardzo dobrej sytuacji finansowej znajduje się tylko 8 proc. e-sklepów, a w dobrej 41 proc. Sytuację 30 proc. można określić jako złą, a aż 21 proc. jako bardzo złą.
Największym wierzycielem branży e-commerce są instytucje finansowe (49,7 mln zł), a także firmy z sektora handlowego (13,4 mln zł) i przedsiebiorstwa transportowe (7,5 mln zł).
– W przypadku e-sklepów obserwujemy podobne zjawisko, jak w handlu stacjonarnym. Wiele osób zakłada sklep, bo wydaje im się, że to nic prostszego – kupić w hurtowni taniej i drożej sprzedać klientowi. Jednocześnie nie wiedzą, jak się promować w sieci, jak kontrolować koszty, jak obliczać marżę, żeby utrzymać płynność finansową. A gdy zaczyna brakować pieniędzy zapominają o etyce i przestają płacić dostawcom – podkreśla Katarzyna Starostka, ekspertka Rzetelnej Firmy.
– Dlatego szczególną uwagę trzeba przykładać do tego, z kim podejmujemy współpracę. Oprócz korzystania z usług sprawdzonych od lat na rynku e-sklepów, warto zwracać uwagę na certyfikaty i zaświadczenia o wiarygodności płatniczej, które potwierdzą, na przykład, że firma nie jest zadłużona. Dzięki temu unikniemy ryzyka – dodaje.
Najgorzej na Mazowszu
Z danych przedstawionych przez KRD wynika, że największe problemy z regulowaniem zaległości mają sprzedawcy online z woj. mazowieckiego (20,6 mln zł), śląskiego (10,9 mln zł) i wielkopolskiego (9,7 mln zł). Najmniejsze zadłużenie mają e-sklepy z woj. opolskiego (1,4 mln zł).
Czytaj też:
Konsumenci kupujący w sieci są coraz bardziej wymagający. Dla prawie połowy ważny jest wpływ e-zakupów na środowiskoCzytaj też:
Dłużnikiem-milionerem nikt nie staje się z przypadku. Jak się wpada w takie długi?