CPI to inflacja konsumencka – najpopularniejsza na świecie miara inflacji i deflacji. Odnosi się do wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych, który obliczany jest na podstawie średniej ważonej cen towarów i usług nabywanych przez przeciętne gospodarstwo domowe. Podobnie jak inflacja producencka, wskaźniki cen konsumpcyjnych są obliczane i publikowane przez GUS.
CPI od 4 lat przekracza cel NBP
Wzrost CPI oznacza, że ceny dóbr branych pod uwagę przy obliczaniu inflacji wzrosły, więc za określoną kwotę będzie można kupić mniej.
Inflacja konsumencka przekracza 2,5-proc. cel NBP – czyli poziom, który oszacował bank centralny – od połowy 2019 r. Czy jest szansa na zbliżenie się do celu? W marcu inflacja zaczęła, po wielu miesiącach wzrostu, spadać, ale jeszcze przez wiele miesięcy nie zbliży się do poziomu 2 czy 3 proc.
Szef NBP Adam Glapiński wyraża oczekiwanie, że jeszcze pod koniec tego roku inflacja CPI zwolni do 6 proc. Analitycy NBP są nieco bardziej wstrzemięźliwi – z marcowej projekcji wynika, że będzie to ok. 8 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przedstawił z kolei prognozy aż do 2028 r.
Prognozy te omawia serwis Bankier. Z projekcji MFW wynika, że inflacja CPI wyniesie w Polsce 2,5 proc. na koniec 2027 r. A to oznacza, że ceny będą rosły w tempie przekraczającym cel NBP przez ponad 8 lat (od czerwca 2019 r.). W tym roku średnioroczna inflacja ma sięgnąć blisko 12 proc., w 2024 r.: przekroczyć 6 proc., a w 2025 r.: 4 proc.
Dopiero w 2026 r. ma znaleźć się w przedziale dopuszczalnych odchyleń od celu NBP i wynieść 3,5 proc. Rok później powinna zwolnić do niespełna 3 proc., a dopiero w ostatnim roku prognozy spaść do 2,5 proc.
Czytaj też:
Zbudowali imperium na pokazach bezpośrednich. Dziś są na skraju bankructwaCzytaj też:
Francja na skraju załamania politycznego. Możliwe konsekwencje dla całej Europy