W programie "Jeden na jeden" na antenie TVN24 prof. Przemysław Litwiniuk mówił, co stanie się, jeżeli w tym roku dojdzie do obniżki stóp procentowych.
– Musimy bardzo ostrożnie podchodzić do tematyki inflacji, aby jakimiś ruchami, które mają bardziej pomóc rządowi niż obywatelom, niż podmiotom gospodarczym, nie doprowadzić do odwrócenia tego trendu – powiedział.
Mija rok od obietnicy złożonej przez Glapińskiego na sopockim molo
Nawiązał także do zeszłorocznej „obietnicy na molo”, kiedy to prezes NBP Adam Glapiński został zatrzymany – w czasie urlopu – przez działaczkę Agrounii, która rozpoznała go w tłumie spacerowiczów w Sopocie. Kobieta nie ukrywała złości z powodu wysokich stóp procentowych, które powodują, że kredyty i pożyczki są bardzo drogie. Glapiński odpowiadał spokojnie na jej pytania i tłumaczył sytuację gospodarczą. Doszło także do ciekawej deklaracji. Na pytanie, czy na pewno nie będzie kolejnych podwyżek stóp, Glapiński odpowiedział, że „jeśli będzie to jedna o 0,25 proc”. (powinno być – o 0,25 punktu procentowego). Kobieta zakończyła rozmowę słowami, że „trzyma za słowo” – i ku ogólnemu zaskoczeniu, podwyżek rzeczywiście już nie było.
– Molo wydaje się najbardziej wiarygodnym miejscem objawień, jeżeli chodzi o kierunek polityki pieniężnej. Obserwujemy jednak już kilka wypowiedzi z Rady, w których tego rodzaju komunikacja jest do wyinterpretowania bardziej lub mniej wprost – skomentował dziś prof. Litwiniuk.
Czy RPP mogła zadziałać szybciej w sprawie inflacji?
Litwiniuk został również poproszony o skomentowanie przyczyn, które stoją za wysoką inflacją. Prowadzący rozmowę nawiązał do analizy, która trafiła do rąk członków RPP, która prezentuje częstotliwość, kierunek oraz skalę zmian cen w Polsce. Można z niej wyczytać, kiedy ceny w naszym kraju zaczęły się zmieniać, rosły czy spadały oraz jak duża była skala tych ruchów. Z analizy można wyczytać, czy RPP, która odpowiada za stabilność cen, nie przespała momentu, w którym należało podjąć bardziej stanowcze działania.
– Istnieje taki dokument. On pokazuje, że w 2019 r. z poziomu inflacji 1,7 proc. dotarliśmy pod 4 proc., a już w styczniu 2020 r. było to, jeśli dobrze pamiętam, 4,7 proc. Wtedy w Radzie pojawiały się postulaty delikatnego zaostrzenia polityki pieniężnej – potwierdził prof. Przemysław Litwiniuk.
Dodał, że wtedy sądzono, że zjawiska te mają charakter przejściowy. – Natomiast za moment przekroczenia Rubikonu to ja uznawałbym raczej politykę pieniężną w okresie pandemii COVID-19 i instrumenty, które wdrożono przy udziale NBP, doszło do swoistego przeszacowania potrzeb i zaangażowania zbyt dużych środków na rynku, które spowodowały odkotwiczenie cen – ocenił.
W związku z tym przyczyny inflacji, które wypisano na banerze wywieszonym na fasadzie siedziby NBP w Warszawie, nie są już aktualne.
Czytaj też:
BGK zmienia prognozę. Inflacja spadnie szybciej niż zakładanoCzytaj też:
Inflacja spada „na łeb, na szyję”? Jest nowa prognoza NBP