Marszałek przełożył obrady Sejmu. Prace nad budżetem komplikują się

Marszałek przełożył obrady Sejmu. Prace nad budżetem komplikują się

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ogłosił, że dwa najbliższe posiedzenia Sejmu zostały przeniesione na kolejny tydzień
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ogłosił, że dwa najbliższe posiedzenia Sejmu zostały przeniesione na kolejny tydzień Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Przełożenie obrad Sejmu może skomplikować prace parlamentu nad tegorocznym budżetem. Jeśli prezydent nie otrzyma go na czas może rozwiązać parlament, co oznacza wcześniejsze wybory.

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował we wtorek o przełożeniu na przyszły tydzień posiedzenia Sejmu, które zaplanowane było na 10-12 stycznia. Jak zauważa "Rzeczpospolita" może to skomplikować i tak napięty już kalendarz prac nad tegorocznym budżetem.

Budżet na 2024 r. Wyścig z czasem

Parlament musi do końca stycznia przedstawić prezydentowi do podpisu ustawę budżetową. Jeśli tak się nie stanie, Andrzej Duda może rozwiązać parlament, co wiąże się z rozpisaniem przedterminowych wyborów do Sejmu i do Senatu.

Gazeta zwraca uwagę, że prezydent może wykorzystać niedoskonałość przepisów konstytucji. Art. 225 ustawy zasadnicznej głosi, że głowa państwa może zarządzić skrócenie kadencji parlamentu, jeśli nie dostanie ustawy budżetowej do podpisu w ciągu czterech miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi jej projektu. Konstytucja nie przewiduje jednak wprost sytuacji, w której między złożeniem takiego projektu a uchwaleniem ustawy następują wybory parlamentarne. Zgodnie z zasadą dyskontynuacji, większość projektów złożonych w poprzedniej kadencji, w tym budżet, trafia do kosza. Gabinet Mateusza Morawieckiego złożył swój projekt 29 września zeszłego roku, ale Sejm nie zdążył się nim zająć.

Nowy rząd złożył swój projekt 19 grudnia. Gdyby liczyć czteromiesięczny termin na uchwalenie budżetu od tej ostatniej daty, to na prace parlamentarne byłby czas do kwietnia. Istnieje jednak ryzyko, że Andrzej Duda wykorzysta tę konstytucyjną lukę, by znaleźć okazję do rozpisania nowych wyborów. Może bowiem w swojej rachubie terminów konstytucyjnych uznać, że termin na przedstawienie mu do odpisu budżetu upływa 29 stycznia br.

Zostało zatem niecałe trzy tygodnie. Sejm miał się zająć budżetem podczas posiedzenia zaplanowanego na ten tydzień. Ostatecznie ma do tego dojść w przyszłym tygodniu. Później ustawą budżetową zajmie się Senat, który potrzebuje czasu na jej rozpatrzenie. Według konstytucji ma na to 20 dni. Jeżeli rządzącej większości zależy na tym, by prace parlamentarne zakończyły się przed 29 stycznia, to Senat będzie musiał przeprowadzić swoje prace znacznie szybciej.

Tusk o opcji z Trybunałem

Przedstawiany w przestrzeni publicznej scenariusz zakładający, że nawet jeśli rząd „wyrobi się" z przesłaniem prezydentowi ustawy budżetowej na czas, to ten odeśle ją do Trybunału Konstytucyjnego, co również może otworzyć drogę do wcześniejszych wyborów skomentował przed tygodniem premier Donald Tusk.

– Mi się wydaje to zupełnie nieprawdopodobne z jednego oczywistego względu – obóz polityczny prezydenta to ostatni ludzie którym powinno zależeć dziś na szybszych wyborach – powiedział szef rządu. – Gdyby tak się miało zdarzyć, że prezydent dokonuje – na polecenie Kaczyńskiego – łamańców prawnych, by rozwiązać parlament, to pożałowaliby tego dotkliwiej niż 15 października – dodał.

Czytaj też:
Burza komentarzy po przełożeniu posiedzeń Sejmu. Politycy PiS: Sejmflix, chaos
Czytaj też:
Andrzej Duda spotkał się z członkami RMN. „Krytycznie odnosił się do TVP za czasów Kurskiego”

Źródło: Rzeczpospolita, Wprost.pl