Szefowa nowego resortu odejdzie z rządu? Podpadła premierowi

Szefowa nowego resortu odejdzie z rządu? Podpadła premierowi

Premier Donald Tusk w Sejmie
Premier Donald Tusk w Sejmie Źródło:PAP / Marcin Obara
Na przełomie wiosny i lata dojdzie do rekonstrukcji rządu Donalda Tuska. Z informacji radia RMF FM wynika, że na liście zagrożonych znalazła się ministra przemysłu. Marzena Czarnecka miała podpaść premierowi wczorajszym wywiadem dla „Rzeczpospolitej".

Podczas wtorkowej konferencji prasowej premier Donald Tusk zapowiedział, że na przełomie wiosny i lata należy spodziewać się rekonstrukcji rządu.

– Co do rekonstrukcji rządu, ona na pewno się zdarzy. Już o tym mówiłem, że przełom wiosny i lata wydaje mi się takim stosownym momentem. Będzie ona zależała wyłącznie, tylko i wyłącznie od merytorycznej oceny ministrów albo ich decyzji politycznej – powiedział szef rządu. – Z pracą w rządzie pożegnają się ci, których uznam – jako premier – że z jakichś powodów nie wykorzystali optymalnie tych kilku miesięcy – dodał.

Ministra przemysłu poza rządem?

Wśród tych którzy mogą stracić stanowisko jest Marzena Czarnecka, szefowa powołanego w zeszłym miesiącu Ministerstwa Przemysłu. Powód? Z ustaleń RMF FM wynika, że ministra podpadła premierowi wczorajszym wywiadem dla „Rzeczpospolitej", w którym przedstawiła plany rewolucyjnych zmian w sektorze energetycznym i górniczym. Czarnecka powiedziała, że planowane jest „przypisanie" kopalń do poszczególnych elektrowni węglowych należących do spółek energetycznych. Konieczne jest bowiem – jej zdaniem – połączenie dostaw węgla z kopalń do elektrowni. Ministra zaznaczyła jednak, że na tym etapie nie podjęto jeszcze decyzji co do konkretnej formy takiego wydzielenia. Zaznaczyła, że nie chodzi w tej chwili o połączenie kapitałowe kopalń z grupami energetycznymi.

„Przypisanie" kopalń do poszczególnych elektrowni węglowych oznaczałoby, że to na polskie spółki energetyczne zostanie zrzucony ciężar całej transformacji energetycznej, trudnych rozmów z górnikami czy radzenia sobie z narastającymi kosztami. To z kolei zahamowałoby inwestycje i modernizację energetyki. Słowa Czarneckiej spowodowały, że środowa sesja na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie przyniosła mocne spadki spółek z sektora energetycznego. O nawet kilkanaście procent „zanurkowały" notowania m.in. PGE, Enei i Tauronu.

Współpracownicy premiera ocenili, że Czarnecka zachowała się jak były minister energii w rządzie Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego Krzysztof Tchórzewski, którego luźne wypowiedzi nieraz wywoływały wstrząs na giełdzie.

Czytaj też:
Nierozwiązane problemy górnictwa. Związkowcy przekonywali nową minister do utworzenia kolejnego koncernu energetycznego
Czytaj też:
Koniec importu do Polski węgla z zagranicy. Resort przemysłu podjął decyzję