Dobre informacje dla frankowiczów. „Banki nic nie ugrały, forsując taką linię obrony”

Dobre informacje dla frankowiczów. „Banki nic nie ugrały, forsując taką linię obrony”

Franki szwajcarskie
Franki szwajcarskie Źródło:Shutterstock / Kamil Zajaczkowski
Zarzut zatrzymania podnoszony przez banki w sprawach frankowych okazał się dla tonących kolosów nie tratwą, a brzytwą. Banki nic nie ugrały, forsując tę linię obrony, a jedynie zmniejszyły swoje roszczenia odsetkowe względem byłych klientów, których pozwały o zwrot wypłaconego kapitału.

Jak zarzut zatrzymania komplikuje sprawy frankowe

Zarzut zatrzymania, podnoszony przez banki, pojawił się jako ostatnia próba obrony w momencie, gdy już jasne było, że sprawy frankowe są przesądzone. Jak to działa?

Najpierw klient otrzymuje bezpośrednio pismo z oświadczeniem o zatrzymaniu, a następnie pełnomocnik banku kieruje do sądu odrębne pismo z informacją, że takie oświadczenie zostało doręczone i tym samym podnosi tzw. procesowy zarzut zatrzymania. Jeśli sąd zgadza się z legalnością takiego działania, wówczas wydaje wyrok na korzyść klienta banku, jednak z adnotacją, iż zapłata kwoty na rzecz powodów winna nastąpić za jednoczesnym zaoferowaniem bankowi przez powodów kwoty wypłaconego kapitału kredytu.

Jeśli bank współpracuje przy wykonaniu takiego wyroku i sprawnie zawieramy porozumienie kompensacyjne, to oczywiście problem nas nie dotyczy. Jeśli jednak tak nie jest i musimy jednostronnie realizować wyrok, zaczynają się problemy praktyczne.

W pierwszej kolejności – od dnia podniesienia zarzutu zatrzymania zgodnie z polskim prawem (choć było to kwestionowane w orzecznictwie TSUE – o czym dalej), bankowi przestają naliczać się odsetki za opóźnienie. Tym samym bank traci motywację do dokonania szybkiego rozliczenia wyroku.

W takich sytuacjach powinniśmy skierować do komornika wniosek egzekucyjny i tą drogą ściągnąć zasądzone w wyroku kwoty. Nie możemy jednak dokonać tego bez wcześniejszego zaoferowania kwoty wypłaconej nam tytułem kapitału kredytu. I tu pojawia się frustracja – przecież bank faktycznie te kwoty już posiada, klient bowiem wpłacał raty kapitałowo – odsetkowe i inne opłaty. Dlaczego zatem mamy oferować bankowi ponownie całą kwotę kapitału, a dopiero potem ściągać swoje roszczenie?

Naturalnym rozwiązaniem jest potrącenie wierzytelności klienta z wierzytelnością banku i dochodzenie w drodze egzekucji komorniczej jedynie naszej nadpłaty oraz oczywiście odsetek narosłych w trakcie procesu sądowego.

Niestety, nie we wszystkich procesach takie rozwiązanie jest honorowane.

Źródło: Wprost